Dzień 46

Wszystko ma swój początek i koniec. Dotrwałem, więc do tego etapu, że wszystkim osobom, z którymi miałem przez ostatnie 4 miesiące do czynienia w Korei, zdążyłem powiedzieć dziękuję i do widzenia. To był ciekawy okres mojego życia, na pewno pozostanie w mojej głowie i sercu. Korea, raczej kojarzyć mi się będzie z samymi pozytywnymi rzeczami. Począwszy od spraw zawodowych, które są wielkim nowym doświadczeniem, ale też miałem okazję poznać nowych przyjaciół, nawiązać ciekawe kontakty. Mam nadzieję, a w zasadzie jestem pewien, że cześć z nich przetrwa i będzie kontynuowana już po moim powrocie do domu. Jednak na sam koniec pozostawiłem najważniejsze osoby, które zostały w kraju 🙂 . Najbardziej dziękuję moim najbliższym, że dzięki możliwościom, jakie daje nowoczesna technologia, cały czas byłem blisko nich i niedogodności rozłąki mogliśmy zminimalizować do najniższego możliwego rozmiaru. Wielkie uściski, dla przyjaciół, znajomych, którzy również jak mogli to mnie wspierali 🙂 . Dla mnie, każda wiadomość otrzymana od Nich, jest jedną z najbardziej oczekiwanych i miłych rzeczy, na jakie się czeka będąc „na obczyźnie” 🙂 . Mimo, że nie czułem się tutaj osamotniony, bo grupę przyjaciół miałem bardzo fajną 🙂 . Miałem, więc swieże informacje z domu, z pracy, a ja ze swojej strony starałem się również dzielić swoimi doświadczeniami z pobytu w Korei, a czasami myślami 🙂 . Dzięki, obiecuję rewanż jeśli komus z Was też, trafi się rozłąka 🙂 .

Ostatni dzień, nastroił mnie trochę melancholijnie. Z jednej strony bardzo się cieszę z powrotu do domu i uściskania Moich Dziewczyn, a z drugiej strony kawałek mojego życia też został tutaj. Mimo nastroju, szara stoczniowa rzeczywistość nie pozwoliła jednak na rozmyślanie 🙁 . Ilość zgłoszeń na dzisiaj nie pozwoliła na nic innego jak ciężką pracę inspektorską. Tak więc ostatni dzień roboczy, nie może być zapisany jako spokojne pogaduszki w biurze, pożegnania, a tylko kojarzyć się będzie z pracą od rana do późnego po południa 🙁 . Jakiekolwiek plany (niekoniecznie moje, a raczej sugestie ze strony kolegów z biura 🙂 ), o kolejnych „pożegnalnych” spotkaniach musiałem przekreślić. Mam nadzieję, że nie będą mi mieli tego za złe, ale nie miałem po prostu czasu żeby z każdym z osobna gdzieś się żegnać 🙁 . Ostatni wieczór poświęciłem, na krótkie wizyty „z przybiciem piątki” u mojej zaprzyjaźnionej „polskiej grupy”, potem pozostało się spakować i „jutro” widzimy się w domu 🙂 . Tym sposobem kończę obiecane codzienne relacje, do których nawet się już trochę przyzwyczaiłem. Mam świadomość jednak, że były lepsze i gorsze, więc 4-ro miesięczne zapiski uważam za zamknięty rozdział 🙂 . Na razie nigdzie się nie wybieram, a w domu to ze mnie słaby pisarz 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 45

Ola napisała do mnie „aż nie mogę uwierzyć, ze zostały tylko dwa dni” i pozostaje mi się pod tym podpisać. Rzeczywiście cały okres pobytu w Korei zleciał mi bardzo szybko. Cieszy mnie, że już za chwile będę w domu, ale okres spędzony tutaj, będę mile wspominał. Godziny pracy całkowicie wypełnione były inspekcjami, co idealnie wpisało się w audyt wewnętrzny, jaki jest właśnie przeprowadzany. Intencją jest, żeby audytor nas nie widział w biurze, bo nie będzie mógł o nic zapytać 🙂 . Taki jest zamysł Project Managera, bo każde pytania są potencjalnym źródłem nieprawidłowości 🙂 . Na podsumowanie mojej pracy w Korei zamieściłem poniżej zdjęcia kolejnego ze statków już na wodzie. Ten to największy na świecie (albo przynajmniej taki jak te największe, bo jest kilka podobnych projektów z różnych stoczni). Chociaż po części mogę powiedzieć, że to „moje dziecko” 🙂 . Ten ma 399m długości !!!

20160216_092740 (Medium) 20160216_092917 (Medium)

Po pracy kolejny akcent związany z moim powrotem. Wspólna kolacja z całym zespołem, z jakim pracowałem przez ostatnie 4 miesiące w Korei. Tradycyjnie był koreański grill, a potem jeszcze „second place” na piwko. Ponieważ jutro normalny dzień roboczy, dodatkowo dalszy ciąg audytu, to nie byliśmy zbyt długo. Ok 22:00, korzystając z niewiarygodnego serwisu jakim jest odwiezienie przez wynajętego kierowcę, własnym samochodem do domu. Miło, że w taki oficjalny sposób odbyło się moje pożegnanie 🙂 . Pierwsze ze zdjęć, to strona tytułowa menu 🙂

20160216_191506 (Medium) 20160216_185017 (Medium)

20160216_185036

Jutro ostatni dzień roboczy !!!!

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 44

Dzień zleciał mi bardzo szybko i wygląda na to, że pozostałe do mojego powrotu, też nie będę narzekał na brak atrakcji 🙂 . Dzisiaj pierwszy z roboczych dni, kiedy jesteśmy razem z Pawłem. Cel to sprawne wprowadzenie go w system pracy tutaj, zapoznanie ze stocznią, projektem itp. Tak więc przypadło mi w udziale zadanie „nauczyciela”. Oczywiście nie mam na myśli nauki fachu, ale raczej jako przewodnika. Dzień był bogaty w inspekcje, mam nadzieję, że to nie przeraziło Pawła 🙁 . Faktem, że zaczął intensywnie 🙂 . Na jutro już wg listy jest troszkę mniejsze obciążenie, jednak dostaliśmy zabawnego maila, że mamy ograniczyć przez najbliższe dni czas przebywania w biurze, bo od jutra zaczyna się jakiś wewnętrzny audyt i chyba jest obawa, że jeśli będziemy w biurze i nas o coś zapytają to możemy „oblać audyt” 🙂 . Polecenie jest, aby zwiększyć ilośc nieplanowanych inspekcji tak żeby nie przebywać w biurze w czasie audytu, a na dworze zimno 🙁 . Dzisiaj było -2 stopnie.

Ciąg dalszy pożegnań. Dzisiaj poszliśmy „naszą grupą ze wspólnego domu” plus Sunny i kolega Vegarda na pożegnalny obiad. To było pożegnanie Vegarda i moje. Trochę mnie zawstydził Vegard, bo był super przygotowany i oprócz krótkiej mowy pożegnalnej miał przygotowane 7 prezentów. Do tego miał losy z naszymi imionami i zanim zaczęliśmy obiad mieliśmy małą zabawę z losowaniem. Mi przypadło w losowaniu opakowanie żeńszenia 🙂 . Były jeszcze wina, paczka fistaszków, jakieś książki 🙂 . Bardzo kreatywnie z jego strony, a przy tym miło 🙂 . Ja nic nie miałem 🙁 .

20160215_205153 (Medium)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 43

Odespałem wczorajszą imprezę, jeśli tak można powiedzieć po ok. 5 godzinach snu 🙁 . Potem była pożegnalna piłka w Korei. Również miło i sympatycznie się z kolegami rozstałem. Będzie mnie im brakowało (tak mówili 🙂 ), nie wiedzą kto teraz zagra na lewej obronie 🙂 . Oczywiście zawsze mam tutaj miejsce, kto wie jak życie się ułoży, czy jeszcze kiedyś spotkamy się na boisku, czy może w innych okolicznościach. Żałuję tylko, że nie zrobiłem sobie wspólnego zdjęcia z całą grupą, sam nie wiem jak mogłem o tym nie pomyśleć 🙁 .

Od dzisiaj jesteśmy już we dwójkę do mojego powrotu do Polski. Odebrałem Pawła z lotniska. Doleciał ok 20:30 potem jeszcze dojazd na wyspę i 22 byliśmy w naszym apartamencie. Chyba słabo karmili w jego locie, bo oprócz zmęczenia był bardzo głodny 🙂 . Zakupiliśmy więc już na miejscu porcję kurczaka i w domu chwilę jeszcze, chwilę pogadaliśmy. Generalnie ja dzisiaj też mocno zmęczony, podobnie jak Paweł po podróży, więc idziemy szybko spać. Niedziela po wczorajszej imprezie powinna być na relaks, nie dało się jednak  wypoczywać w ciągu dnia. Pewnie te ostatnie w Korei juz takie będą. Jutro mamy iść wspólnie na pożegnalny obiad z chłopakami z naszego apartamentowca, chyba w środę pożegnalny obiad z członkami naszego zespołu, pozostaje jeszcze wtorek do zagospodarowania 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 42

Piszę z opóźnieniem, bo wczorajszy dzień był długi 🙂 . Wróciłem o 5 rano po „imprezie pożegnalnej” stąd dopiero dzisiaj uzupełniam bloga.

Będę się powtarzał, ale ja to mam szczęście do ludzi !!! 🙂 . Tutaj w Korei też miałem okazję poznać nowe grono przyjaciół i przez ten okres przebywania pozo domem pozwolili mi na dużo łatwiejsze przetrwanie rozłąki. Od początku przyjęli mnie „jak swojego” 🙂 . Na pewno każdy doświadczył czegoś takiego, że spotykasz kogoś pierwszy raz i od początku czujesz, że „odbieracie na tych samych falach” 🙂 . Po 4-ro miesięcznym pobycie w Korei wczoraj spotkaliśmy się razem, bo chciałem wszystkim powiedzieć „dziękuję i do widzenia” 🙂 . Najpierw był wspólny obiad/kolacja i wielką niespodziankę mi sprawili bo przygotowali dla mnie prezenty 🙂 . Dostałem piękna lampę i model historycznego okrętu koreańskiego do sklejania 🙂 . To było bardzo, bardzo miłe z ich strony, ale to był dopiero początek miłego wieczoru 🙂

1455412460195 (Medium) 1455412449449 (Medium) 20160213_200959 (Medium)all

Potem poszliśmy do brazylijskiej restauracji Rio Grill. Plan był wstąpić na Caipirinhe. A skończyło się tańcami na stole 🙂 . Nie wiem jak to jest, ale to chyba Polacy musieli w dawnych czasach skolonizować Brazylię 🙂 . W Rio Grill zostaliśmy sami z Managerem restauracji i Paolo (to co prawda Portugalczyk, zaprzyjaźniony z tą restauracją 🙂 ) i z niewinnej „Capirini” zrobiła się impreza z tańcami !!! Na koszt firmy jeszcze co prawda dostaliśmy jeszcze drinki, grillowane ananasy i impreza rozkręciła się w najlepsze.

20160214_002243 (Medium) 3 20160213_234430 (Medium)  4 5 6

Czas było zamykać restaurację bo chyba zwykle tak długo nie bywa otwarta 🙂 i wspólnie naszą grupą plus Paolo i Manager (niestety nie wiem jak miał na imię 🙁 ) zmieniliśmy miejsce na inną imprezownie :), ta już z definicji była klubem z tańcami. Tam też były tańce na stole, tylko bilardowym 🙂

20160214_030156 (Medium) 20160214_025842 (Medium) 20160214_020406 (Medium) 20160214_023210 (Medium)1 7Do domu wróciłem o piątej rano, jeszcze w drodze do domu Paolo zaprosił nas na „rozchodnego drinka” 🙂 . Impreza bardzo udana i tak jak powiedziałem, stwierdziliśmy że to nie „żegnam” tylko „do widzenia” 🙂

Dzisiaj będę miał gościa i ostatnie dni będziemy mieszkali razem. Paweł przyjeżdża o 20:00 i odbiorę go z lotniska w Busan. Z tej okazji zrobiłem wczoraj generalne sprzątanie 🙂 . Pewnie nawet bez odwiedzin w sobotę bym się tym zajął, ale zawsze to dodatkowy bodziec 🙂 .

Wczoraj jeszcze, dalej w ramach podsumowań, wybrałem się na zakupy prezentów. W zasadzie wszystko co chciałem dostałem, wiec z „pustymi rękoma” nie wrócę 🙂 . Oczywiście z uwagi na ograniczenia w bagażu (teraz dodatkowo muszę znaleźć jeszcze miejsce na lampę 🙂 ), raczej drobiazgi, ale chyba miło mieć coś dla najbliższych. Wg mnie dawanie prezentów jest nawet milsze niż dostawanie, chociaż tej wczorajszy też sprawił mi wiele przyjemności 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 41

Zwykle tak jest, że im bliżej powrotu to motywacja do pracy spada 🙁 . Tak jest i u mnie i dzisiaj odliczałem godziny do weekendu. Jeszcze 3 dni robocze i spadam 🙂 . Dodatkowo atmosfery pracy nie poprawiła pogoda. Dzisiaj przez cały dzień pada deszcz. Może z małymi przerwami, ale mokro i brzydko. Częściowo jednak było mi to na rękę, bo kilka inspekcji odwołanych 🙂 , a jak napisałem ja już w zasadzie jestem myślami w domu 🙂 . Ochoty na robotę specjalnie nie mam, ale jakoś przetrwałem i zaczynam ostatni weekend w Korei 🙂 .

Czekają mnie jeszcze pożegnania. Bardzo miło mi, że wiele osób się pyta kiedy wracam, bo chcieliby jeszcze razem ze mną pójść np. na obiad 🙂 . Jeden już zaplanowany z „polską grupą” na sobotę. Dzisiaj podszedł do mnie cały szef z podobnym pytaniem. Ponieważ ma służbowy wyjazd poniedziałek i wtorek, zagadnął czy jeszcze w środę jestem. Wygląda na to, że szykuje się jakiś oficjalny obiad na koniec 🙂 . Chyba, że źle zinterpretowałem jego słowa 🙂 . Pożegnania dla mnie nie są łatwe, bo ja ani mówcą dobrym nie jestem, a z drugiej strony to drobny kawałek swojego życia też tu zostawiłem, więc i łezka się może zakręcić niekiedy 🙂 . Zdecydowanie łatwiej jest mi pisać niż mówić, a pewnie wypada parę słów od siebie na koniec sklecić. Już się stresuję na samą myśl „publicznych występów” 🙁 . W takich chwilach żadne przygotowanie nie pomoże. Aktor ze mnie słaby 🙁 . Pożegnanie mnie też czeka w niedziele z chłopakami z piłki, raczej nie będzie żadnego wspólnego obiadu (ani przemówień 🙂 ), bo my w strojach sportowych, spoceni po graniu, ale „piątki” na pewno sobie przybijemy 🙂 .

Jako, że zacząłem powoli czas podsumowań, to kończę też czytać książkę „Marsjanin”. Przyszło mi więc tak do głowy, a może trochę Marzena mi zasugerowała, że przez te 4 miesiące ze mnie też taki „Marsjanin” w Korei był. Wyjeżdżając miałem wiele obaw, jak sobie poradzę, jak będzie. Teraz myślę, że to był całkiem udany okres. Wiadomo, bez Rodziny nie jest łatwo, ale oprócz minusów, trzeba zauważać też plusy. Zawodowo, duży rozwój, językowo zdecydowanie mi się przydało 🙂 , sportowo, nie było gorzej niż w domu 🙂 , towarzysko, poznałem wielu nowych przyjaciół i jestem przekonany, że z częścią z nich nie powiemy sobie żegnaj, tylko do widzenia 🙂 . I w końcu uczuciowo, takie rozstania wbrew pozorom zbliżają (tak myślę 🙂 ). Wiecie jak to jest, gdy codzienna rutyna, wracacie do domu po pracy to tylko pies macha ogonem 🙂 , a po 4 miesiącach (trochę dodałem bo nie było to jednym ciągiem ale 2.5 + 1.5) mam nadzieję, że Moje Dziewczyny rzucą mi się na szyję, a szczególnie Jedna 🙂 . Życzę więc Wszystkim udanego weekendu, bo mój też zapowiada się bogaty w atrakcje 🙂 .

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 40

Kiedyś wspominałem o jakiś podobieństwach pomiędzy Koreańczykami, a Polakami. Dzisiaj doświadczyłem kolejnego 🙂 . Po długim weekendzie w pracy znaczna część stoczniowców przedłużyła sobie chyba wolne więc praktycznie nic się nie działo. To zupełnie jak u nas 🙂 . Chociaż na jutro lista jest już długa, zobaczymy. Zrobiłem sobie mały spacer po stoczni w ramach nieplanowanych inspekcji. Ale cisza i spokój, praca pewnie na 50%. Ciekawy obrazek to transport/załadunek całej kompletnej nadbudówki w wykonaniu dźwigu pływającego.

20160211_112025 (Large)

Po pracy wstąpiłem jeszcze do jednej z restauracji aby zarezerwować stolik na sobotę. W planie jest kolacja pożegnalna z „polską grupą”. Ponieważ mój powrót do domu już wkrótce, to zaprosiłem zaprzyjaźnionych ze mną tutaj Polaków na wspólny posiłek. Oczywiście nie będę stawiał wszystkim, każdy płaci za siebie, ale cel jest spotkać się w jak największym gronie, powiedzieć sobie do widzenia i spędzić mile czas. To będzie pierwsza z kolacji, bo chyba osobno spotkam się z całą resztą znajomych. Stwierdziłem, że lepiej będzie jeśli nie pomieszam towarzystwa polskiego z zagranicznym 🙂 . Mimo wszystko w swojskim gronie będziemy się swobodniej czuć. Jako, że czekają mnie imprezy, to w drodze powrotnej zahaczyłem też o fryzjera 🙂 . To już ostatni w Korei, więc i tam powiedziałem do widzenia. Czyszczę też lodówkę więc dzisiaj makaron z sosem 🙂 . Do końca pozostaną mi jeszcze 2-3 porcje makaronu i pierogi. Potem już tylko „pyszne obiady Oli” 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 38 i 39

Nadrabiam zaległości, wróciłem cały i zdrowy do „mojego koreańskiego domu”. Właściwie to jednak nie jestem cały, dzisiaj w drodze podczas posiłku wykruszyła mi się „licówka” na jedynce 🙁 . Tak więc wróciłem prawie „bez zęba na przedzie” 🙂 . Może nie jest tak tragicznie ale jest to widoczne i czeka mnie nieplanowana wizyta u dentysty 🙁 . Niestety nie byłem w stanie na bieżąco uaktualniać wpisów, bo jakość łącza była bardzo zła i czasami internet w ogóle nie działał.

Phoenix Park pożegnał nas ostatniego dnia jeżdżenia piękną pogodą, świeżym śniegiem po prostu bajka. Wyjazd bardzo udany, bo niezależnie od warunków narciarskich ekipa była super 🙂 . Wesoło, bezkonfliktowo myślę, że wszyscy zadowoleni. Cały ostatni dzień spędziliśmy aktywnie. Najpierw „szusowanie” do 16:30, potem 18:30 na 2 godzinki „koreańska łaźnia/baseny”, dalej pożegnalna kolacja (pyszny grill 🙂 ) i na koniec „wyczyściliśmy” wszystkie „resztki” alkoholu już siedząc razem w pokoju hotelowym 🙂 . Zeszło nam się jednak znowu do 2:00 🙂 .

Dzisiaj natomiast, w dniu wyjazdu umówiłem się z Tomkiem i Iwoną na wspólne śniadanie u nich. Tak więc, ja zapowiedziałem się na 9:30 u Nich, że zaserwuję „omlety mojej roboty” 🙂 . Moja Polcia mówi, że ja robię najlepsze i takie jak robię Polci, zrobiłem dla całęj Ich rodzinki i siebie oczywiście 🙂 . Przepis prosty, kupiłem 10 jajek (porcja na 5 omletów), wszystko rozmieszałem dodając trochę soli i mleka. Potem na rozgrzaną patelnię z tłuszczem obsmażyć z obu stron (tu mam własny patent na obracanie z użyciem płaskiego talerza, tak aby omlet się nie rozpadł 🙂 ) i na koniec posmarować dżemem i zjeść ze smakiem 🙂 . Wszyscy zjedli, nic nie zostało, mam więc nadzieję, że też smakowało tak jak Polci 🙂 . Chociaż Tomek z Iwoną mówili, że pierwszy raz jedzą omleta na słodko.

Poniżej jeszcze trochę fotek z ostatniego dnia jeżdżenia na nartach.

20160209_114011 (Medium) 20160209_130036 (Medium) 20160209_125847 (Medium) 20160209_103319 (Medium) 20160209_113406 (Medium) od-asi

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 37

Z tego co wiem to pogoda w Polsce wiosenna. Dla tych, którzy nie pamiętają jak wygląda śnieg zdjęcie z zaśnieżonej Korei widok z mojego domku 🙂

20160209_080544 (Medium) 20160209_080552 (Medium)

Sam mieszkam w podobnym. Warunki mieszkaniowe ok, mam pokój z aneksem kuchennym i łazienkę. Śniadania robię sobie sam niestety nie są zbyt wyszukane. Marzę o naszych świeżych bułkach, tutaj jedyne dostępne pieczywo to chleb tostowy 🙁 . Darek wczoraj po godzinie 13 już wrócił do Okpo więc ostatnie 2 noce zostaję w moim apartamencie sam. Wczorajszy dzień (jak poprzednio wpis umieszczam z opóźnieniem, bo jedyną porą kiedy mam chwilkę to rano zanim wyjdę na stok) również bardzo udany. Warunki narciarskie ok godziny 14 zmieniły się. Zgodnie z prognozą zaczął sypać bardzo mocno śnieg. Ostatnie 2 godziny jazdy były w „śniegowej pierzynce”. Dzisiaj od rana piękne słońce plus świeży śnieg na stoku zapowiada się super zakończenie przygody narciarskiej w Korei. Poniżej parę zdjęć ze stoku widać na nich czarne chmury z których nieźle sypnęło 🙂 .

20160208_131244 (Medium) 20160208_131223 (Medium)

Na stoku była przerwa na lunch, bo jednak wysiłek fizyczny wyciąga energię i trzeba coś zjeść. Ja skusiłem się na kaszankę 🙂 . Nie była to może taka jak nasza, ale wyglądem i trochę smakiem przypominała ją. W środku nie było kaszy, tylko chyba makaron ryżowy. Zdjęcia potrawy nie robiłem, bo wygląd specjalnie nie zachęcał 🙂 , ale dało się zjeść i niedrogo 🙂 .

20160208_143457 (Medium) 20160208_123738 (Medium)

Nasza grupa jest bardzo liczna. Z tego powodu nie ma możliwości, aby wspólnie jeździć całą ekipą. Staramy się dzielić na mniejsze grupy wg umiejętności. A w miarę możliwości spotykamy się na przerwie na lunch właśnie. Oczywiście integracja następuje po nartach i wczoraj było w pokoju u Beaty i Rafała. Wesoło posiedzieliśmy grając wspólnie w grę (coś typu mafia 🙂 ), chodź przyznać muszę, że w miarę opróżniania butelki gra stawała się coraz bardziej zabawna, a jej reguły czasami wymykały się z pod kontroli 🙂 . Ponieważ ja nie mieszkam w tym samym hotelu tylko do siebie muszę dojechać samochodem, co jak wiadomo wyklucza alkohol, to ok 1:00 „odbierałem już na innej częstotliwości” :). Zebrałem się do domu, odwożąc jeszcze Asię z córką, która również mieszka w innym miejscu, ale z uwagi na duże opady śniegu, bała się że nie będzie w stanie dojechać do siebie 🙁 . Nie wiem, ale pewnie już niedługo wszyscy też się rozeszli, bo rano trzeba wstać i na narty, bo pogoda super 🙂 . Poniżej jeszcze zdjęcie podczas gry 🙂 .

20160208_234815 (Large)

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 36

Ponownie uzupełniam relację z udanego i bardzo intensywnie wypełnionego dnia na naszym narciarskim wyjeździe w Korei. Miejsce gdzie jeździmy to Ski Resort Phoenix Park w miejscowości Pyeongchang. Jako ciekawostka, jest to miejsce gdzie ma się odbywać Olimpiada 2018 roku. Nie mówię że to niemożliwe, jednak uważam, że duże inwestycje muszą tutaj jeszcze zostać wykonane, aby stało się odpowiednim miejscem dla olimpijczyków. Oczywiście dla nas jest ok, ale jeśli miałbym porównać do znanych kurortów alpejskich to trochę jeszcze muszą poprawić 🙂 . Ale nie można narzekać, piękny słoneczny dzień, super przygotowane trasy, może nie są to Alpy ale też jest pięknie 🙂

20160207_162432 (Medium) 20160207_150341 (Medium) 20160207_150417 (Medium) 20160207_124154 (Medium) 20160207_121028 (Medium) 20160207_111301 (Medium)

Darek miał włączona aplikację w telefonie, która zliczała zrobione kilometry. Oczywiście wliczone w to są wyciągi, ale zrobiliśmy dzisiaj z nartami na nogach 48km 🙂 . Ponieważ jest nas bardzo duża grupa o różnych poziomach to jakoś w naturalny sposób nastąpił podział. Większość dnia jeździliśmy, więc w 5-cio osobowej grupie, Beata z dziećmi Szymonem i Kosmą, Darek i ja. Ludzi niewiele na stokach, kolejek brak, nie może być lepiej 🙂 . O 14 wszyscy spotkaliśmy się głodni na posiłku a potem dalej do 16:30 jeszcze na stok.

20160207_142355 (Medium)

Kolejnym punktem programu był basen. Całą grupką o godzinie 18:30 stawiliśmy się w acuaparku. Muszę przyznać, że łaźnie koreańskie coraz bardziej mi się podobają 🙂 . Oprócz części typu łaźnia, tej podzielonej na damska i męską, nagiej strefy z gorącymi basenami, saunami itp, była połączona z małym acuaparkiem. Spędziliśmy tam czas, relaksując się po nartach do godziny 21. Takie połączenie, narty i sauna, jacuzzi, baseny jest idealne. Siły zregenerowane można od rana szusować znowu 🙂 . Posiedzieliśmy jeszcze wspólnie przy drinku w pokoju hotelowym i grzecznie ok 1 spać 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz