Piszę z opóźnieniem, bo wczorajszy dzień był długi 🙂 . Wróciłem o 5 rano po „imprezie pożegnalnej” stąd dopiero dzisiaj uzupełniam bloga.
Będę się powtarzał, ale ja to mam szczęście do ludzi !!! 🙂 . Tutaj w Korei też miałem okazję poznać nowe grono przyjaciół i przez ten okres przebywania pozo domem pozwolili mi na dużo łatwiejsze przetrwanie rozłąki. Od początku przyjęli mnie „jak swojego” 🙂 . Na pewno każdy doświadczył czegoś takiego, że spotykasz kogoś pierwszy raz i od początku czujesz, że „odbieracie na tych samych falach” 🙂 . Po 4-ro miesięcznym pobycie w Korei wczoraj spotkaliśmy się razem, bo chciałem wszystkim powiedzieć „dziękuję i do widzenia” 🙂 . Najpierw był wspólny obiad/kolacja i wielką niespodziankę mi sprawili bo przygotowali dla mnie prezenty 🙂 . Dostałem piękna lampę i model historycznego okrętu koreańskiego do sklejania 🙂 . To było bardzo, bardzo miłe z ich strony, ale to był dopiero początek miłego wieczoru 🙂
Potem poszliśmy do brazylijskiej restauracji Rio Grill. Plan był wstąpić na Caipirinhe. A skończyło się tańcami na stole 🙂 . Nie wiem jak to jest, ale to chyba Polacy musieli w dawnych czasach skolonizować Brazylię 🙂 . W Rio Grill zostaliśmy sami z Managerem restauracji i Paolo (to co prawda Portugalczyk, zaprzyjaźniony z tą restauracją 🙂 ) i z niewinnej „Capirini” zrobiła się impreza z tańcami !!! Na koszt firmy jeszcze co prawda dostaliśmy jeszcze drinki, grillowane ananasy i impreza rozkręciła się w najlepsze.
Czas było zamykać restaurację bo chyba zwykle tak długo nie bywa otwarta 🙂 i wspólnie naszą grupą plus Paolo i Manager (niestety nie wiem jak miał na imię 🙁 ) zmieniliśmy miejsce na inną imprezownie :), ta już z definicji była klubem z tańcami. Tam też były tańce na stole, tylko bilardowym 🙂
Do domu wróciłem o piątej rano, jeszcze w drodze do domu Paolo zaprosił nas na „rozchodnego drinka” 🙂 . Impreza bardzo udana i tak jak powiedziałem, stwierdziliśmy że to nie „żegnam” tylko „do widzenia” 🙂
Dzisiaj będę miał gościa i ostatnie dni będziemy mieszkali razem. Paweł przyjeżdża o 20:00 i odbiorę go z lotniska w Busan. Z tej okazji zrobiłem wczoraj generalne sprzątanie 🙂 . Pewnie nawet bez odwiedzin w sobotę bym się tym zajął, ale zawsze to dodatkowy bodziec 🙂 .
Wczoraj jeszcze, dalej w ramach podsumowań, wybrałem się na zakupy prezentów. W zasadzie wszystko co chciałem dostałem, wiec z „pustymi rękoma” nie wrócę 🙂 . Oczywiście z uwagi na ograniczenia w bagażu (teraz dodatkowo muszę znaleźć jeszcze miejsce na lampę 🙂 ), raczej drobiazgi, ale chyba miło mieć coś dla najbliższych. Wg mnie dawanie prezentów jest nawet milsze niż dostawanie, chociaż tej wczorajszy też sprawił mi wiele przyjemności 🙂 .