Dzień 41

Zwykle tak jest, że im bliżej powrotu to motywacja do pracy spada 🙁 . Tak jest i u mnie i dzisiaj odliczałem godziny do weekendu. Jeszcze 3 dni robocze i spadam 🙂 . Dodatkowo atmosfery pracy nie poprawiła pogoda. Dzisiaj przez cały dzień pada deszcz. Może z małymi przerwami, ale mokro i brzydko. Częściowo jednak było mi to na rękę, bo kilka inspekcji odwołanych 🙂 , a jak napisałem ja już w zasadzie jestem myślami w domu 🙂 . Ochoty na robotę specjalnie nie mam, ale jakoś przetrwałem i zaczynam ostatni weekend w Korei 🙂 .

Czekają mnie jeszcze pożegnania. Bardzo miło mi, że wiele osób się pyta kiedy wracam, bo chcieliby jeszcze razem ze mną pójść np. na obiad 🙂 . Jeden już zaplanowany z „polską grupą” na sobotę. Dzisiaj podszedł do mnie cały szef z podobnym pytaniem. Ponieważ ma służbowy wyjazd poniedziałek i wtorek, zagadnął czy jeszcze w środę jestem. Wygląda na to, że szykuje się jakiś oficjalny obiad na koniec 🙂 . Chyba, że źle zinterpretowałem jego słowa 🙂 . Pożegnania dla mnie nie są łatwe, bo ja ani mówcą dobrym nie jestem, a z drugiej strony to drobny kawałek swojego życia też tu zostawiłem, więc i łezka się może zakręcić niekiedy 🙂 . Zdecydowanie łatwiej jest mi pisać niż mówić, a pewnie wypada parę słów od siebie na koniec sklecić. Już się stresuję na samą myśl „publicznych występów” 🙁 . W takich chwilach żadne przygotowanie nie pomoże. Aktor ze mnie słaby 🙁 . Pożegnanie mnie też czeka w niedziele z chłopakami z piłki, raczej nie będzie żadnego wspólnego obiadu (ani przemówień 🙂 ), bo my w strojach sportowych, spoceni po graniu, ale „piątki” na pewno sobie przybijemy 🙂 .

Jako, że zacząłem powoli czas podsumowań, to kończę też czytać książkę „Marsjanin”. Przyszło mi więc tak do głowy, a może trochę Marzena mi zasugerowała, że przez te 4 miesiące ze mnie też taki „Marsjanin” w Korei był. Wyjeżdżając miałem wiele obaw, jak sobie poradzę, jak będzie. Teraz myślę, że to był całkiem udany okres. Wiadomo, bez Rodziny nie jest łatwo, ale oprócz minusów, trzeba zauważać też plusy. Zawodowo, duży rozwój, językowo zdecydowanie mi się przydało 🙂 , sportowo, nie było gorzej niż w domu 🙂 , towarzysko, poznałem wielu nowych przyjaciół i jestem przekonany, że z częścią z nich nie powiemy sobie żegnaj, tylko do widzenia 🙂 . I w końcu uczuciowo, takie rozstania wbrew pozorom zbliżają (tak myślę 🙂 ). Wiecie jak to jest, gdy codzienna rutyna, wracacie do domu po pracy to tylko pies macha ogonem 🙂 , a po 4 miesiącach (trochę dodałem bo nie było to jednym ciągiem ale 2.5 + 1.5) mam nadzieję, że Moje Dziewczyny rzucą mi się na szyję, a szczególnie Jedna 🙂 . Życzę więc Wszystkim udanego weekendu, bo mój też zapowiada się bogaty w atrakcje 🙂 .

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *