Spanie na podłodze pomaga w bólach kręgosłupa 🙂 . Sprawdziłem to osobiście. Jadąc do Busan miałem ból w szyi i ograniczoną ruchomość z tego powodu. Noc spędzona na twardej podłodze w koreańskiej saunie i jak ręka odjął 🙂 .
Wyjazd udany, nigdy wcześniej nie byłem chyba na tego typu imprezie klubowej i pewnie nie jest to „moja bajka”, ale warto było zebrać nowe doświadczenie. Mieliśmy dużo zabawy spędzając praktycznie całą noc w klubie „The Grid” w Busan. Większość pokażę na zdjęciach, ale w paru słowach.
Do Busan dotarliśmy ok 18:30, plan był aby najpierw przed sama imprezą gdzieś usiąść i zjeść. Starter był na piwku, potem restauracja serwująca bardzo dobre kurczaki i ok 22:30 dotarliśmy do naszego planowanego miejsca. „The Grid” to wielki lokal, na kilku poziomach, z których wszędzie jest widok na główna scenę i główny parkiet. Wszyscy w rytm „transowej, klubowej” muzyki bawią się i piją :). Na piętrach jest „strefa VIP” gdzie są stoliki (i my taki mieliśmy 🙂 ), a na dole gdzie główna scena impreza odbywa się na stojąco 🙂 . Na głównej scenie DJ miksuję i puszcza muzykę, jest mega głośno i w jej rytmie wszystko drży i kto tylko ma ochotę też się bawi 🙂 . Lasery, pokazy taneczne, konfetti, płonące drinki (albo ciasta 🙂 ) wszystko się dzieje w trakcie.
„Busan by Night” jaki jest już wiem. Ok. 5 rano wychodziliśmy z klubu. Było fajnie, oczywiście jesteśmy zmęczeni wszyscy, ale jest co wspominać. Weekend klubowy w typowo koreańskim stylu, zakończony noclegiem w Jimjilbang zaliczony 🙂 . Trochę alkoholu oczywiście było, ale ofiar „symptomu dnia wczorajszego” nie ma 🙂 . Po wyjściu z klubu zanim dotarliśmy do koreańskiej sauny, żołądki podpowiadały że coś musimy zjeść. Był postój na kurczaka, ale w „normalnych okolicznościach przyrody” 🙂 chyba byśmy tam nie zjedli, ale głód by większy i braliśmy co było 🙂 . Raczej nie była to restauracja, godna rekomendacji, ale właściciel był bardzo miły i nawet na koniec specjalnie z nami wyszedł, żeby wskazać drogę do koreańskiej sauny – Jimjilbang. Jak zamieściłem wcześniej zdjęcie znalezione w internecie, pomyślałem, że to fotomontaż, specjalnie spreparowany dla zabawy. Ale to na prawdę tak wygląda 🙂 .
Na jednej wielkiej sali wszyscy „leżą jak śledzie” na podłodze i śpią. Sala ta co prawda ma podgrzewana podłogę na środku, ale w tej „sypialnej” części nie było już wolnych kawałków podłogi dla nas 🙂 . Wokół jest część komunikacyjna, już nie podgrzewana i tam zapadliśmy w sen 🙂 . Mi jak pisałem spało się bardzo dobrze. Ta część jest wspólna dla mężczyzn i kobiet. Oprócz tego są osobne strefy, męskie i damskie, z saunami, basenami z ciepłą i zimna wodą, takie „spa dla ludu”. Jest to bardzo tanie, oczywiście standard nie jest taki jak w hotelach spa. Strefy męska i damska są strefami nagimi 🙂 , stamtąd zdjęć nie mam 🙂 . W części wspólnej przebywa się w „pidżamkach służbowych” 🙂 , w które, zaraz po wejściu należy się przebrać.
Aby mieć cały obraz tego miejsca, to w części wspólnej, są jeszcze dodatkowo pomieszczenia do spania z różnymi temperaturami, 27, 39, i 80 stopni, a także miejsce ze sztuczna trawą, ale to odkryliśmy po przebudzeniu. Ten pokój 80 stopni, to w zasadzie jak sauna, nie wiem jak tam można spać. On jest w środku wyłożony małymi okrągłymi kamyczkami i na nich się leży. Na chwile tam byłem, ale całej nocy to sobie nie potrafię wyobrazić. Saunę opuściliśmy ok 11, śniadanie na mieście i powrót autobusem do domu. Zdjęcia z powrotnej jazdy w autobusie nie mam, ale takie humory były w drodze na „Busan by Night”,
a tak jak już się zabieraliśmy w drogę powrotną, zmęczeni ale zadowoleni 🙂