Dzień 18

Obudziłem się dzisiaj o 5 rano i to tak bez wyraźnej przyczyny, może jakiś znak „z góry”, wstawaj Nasi grają 🙂 . Zagrali super, warto było wcześniej wstać, co prawda zmęczenie mnie dopada teraz, więc dzisiejszy wpis będzie z „taryfą ulgową”.

Mroźne powietrze jakie dotarło do Korei ma ponoć utrzymać się do weekendu. Jest niezbyt przyjemnie, szczególnie wykonując pracę na zewnątrz i nad wodą 🙁 . Uczucie zimna jest potęgowane przez wiatr. W takim klimacie, trzeba było jednak dzisiejsze inspekcje wykonać. Tutaj nie ma taryfy ulgowej i zima nie zima inspekcje trzeba zrobić. Tym razem z naszej trójki obcokrajowców ja miałem najmniej obciążony dzień pracy, ale jak wspominałem zaczął się już okres, kiedy raczej nie będziemy narzekać na nudę. Dobra strona oczywiście to szybko mijający czas. Ciekawostka jaka mi się przytrafiła podczas dzisiejszych odbiorów to bardzo dobrze mówiący po angielsku majster na stoczni. Byłem na jednym z warsztatów, gdzie przedmiotem inspekcji było kilka sekcji, i ku mojemu zaskoczeniu, majster (powiedzmy taki szef spawaczy/monterów, którzy akurat te sekcje robili) podszedł do mnie i zagadał płynną angielszczyzną (na pewno lepszą niż moja 🙂 ). Co ciekawe, inspektor stoczniowej kontroli przydzielony do tego zadania nie znał w ogóle angielskiego 🙁 . Jako, że znajomość języka nie jest tu powszechna, zapytałem skąd tak dobrze zna angielski, odpowiedział mi że był nauczycielem języka, ale zmienił prace na lepiej płatną 🙂 . Jak widać nie jesteśmy odosobnionym krajem, gdzie pracownik fizyczny zarobi lepiej niż nauczyciel po studiach 🙁 . Mimo wszystko jednak w tą stronę zawsze można zamienić zawód, ale spawacz mógłby mieć ciężko aby zostać nauczycielem i to jest jednak argument, aby nasze dzieci przekonać, że warto się kształcić.

Po pracy umówiony byłem dzisiaj z Grzegorzem na obiad i piwko. Wczoraj na piłce zgadaliśmy się, że może wybierzemy się razem, szczególnie, że jak zauważył Grzesiek, jestem już ponad 2 tygodnie i nie byliśmy nigdzie w barze. Wybór padł na tradycyjny koreański bar z grillem, zamówiliśmy jagnięcinę. Potem jeszcze piwko i do domu, ale i tak zleciało do 21.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *