Dzień 20

Zakończyłem bardzo pracowity tydzień, zasłużyłem więc na nagrodę 🙂 . Wybieramy się całą grupą na obiad. Dodatkowo ma być jeszcze jakiś kolega Vegarda i plan jest, żeby mu pokazać typową koreańska kuchnie. Mamy iść w nowe miejsce, ale polecane przez sekretarkę od nas z pracy. To jest coś, podobnego jak kiedyś byliśmy Shabu Shabu, gdzie oprócz grilla przyrządza się zupę. Brzmi nieźle, ale z Martinem, siedząc zmęczeni na fotelach, już przed wyjściem z pracy, rozmawialiśmy, że chętnie zjedlibyśmy „coś niedobrego, europejskiego”, np. fish and chips 🙂 . Trudno trzeba będzie się zmusić 🙂 . Po obiedzie plan jest, iść jeszcze na koncert, do Blues House. Również kiedyś już tam byłem, ma być jak poprzednio, jakiś zespół na żywo. Może być fajnie, szczególnie, że dodatkowo cała polska grupa ma być. Informację o tym wydarzeniu dostałem właśnie od Iwony. Plan napięty 🙂 , wróciłem z pracy, zmęczony, brudny, głodny, więc szybki prysznic, kanapka, żeby nie paść z głodu (obiad o 19:30!!!!) chwilę posiedzieć odpocząć i trzeba będzie wychodzić. Zakładam, że po powrocie mogę nie mieć już siły 🙂 , aby dokończyć relację z dnia dzisiejszego. Zostawiam więc sobie możliwość, że uzupełnię jutro kilka informacji z tych atrakcji.

Nie mam żadnych ciekawostek, aby się podzielić. Praca, praca i jeszcze raz praca dzisiaj. Podobnie zresztą jak cały tydzień. Komunikacja z Koreańczykami ze stoczni dalej podnosi czasami ciśnienie, ale to jest częścią naszej pracy 🙁 . Zaczynam przypuszczać, że dla kilku inspektorów stoczniowych, słabiej komunikujących się w języku angielskim, metoda na problemy w porozumiewaniu się, to po prostu nie odbierać telefonów 🙁 . Dzisiaj co prawda jakoś udało się ustalić harmonogram tak, żebym był w stanie pojawić się w każdym miejscu, ale wymaga to dużej sprawności palców 🙂 . Znacznie lepiej działają SMS, pewnie można użyć „google translator” 🙂 . Wcześniej, takie problemy nie występowały zbyt często, bo inspekcji było mniej i rzadko wymagane były zmiany w planie.

Poniżej krótki zapowiadany update wpisu z dnia wczorajszego. Byliśmy we wspomnianej restauracji i trzeba przyznać, że wybór udany 🙂 Mimo mojego „smaka” na coś „normalnego” to wczorajszy obiad też był bardzo dobry. Miejsce zorganizowane jest w formie bufetu, płaci się za wybrana porcje mięsa z menu (co samodzielnie się przyrządza na stole w gotującym się wywarze zupy), a niezależnie od tego jest mnóstwo rzeczy które samemu się nakłada z baru. Począwszy od sushi, mięs, kawałków pizzy, pierogów, sałatek, czy również deserów i owoców. To co się gotuje samodzielnie, to zjada się z różnymi, wybranymi dodatkami warzyw, zawijając w „papier ryżowy”, coś co przypomina „sajgonki”. Oczywiście można zjeść też zupę, ale wszystkiego jest tak dużo, że kończy się obiad na maksa objedzonym 🙁 . Byliśmy w 6 osób było wesoło, dodatkowo jednym z tematów była dzisiejsza impreza na plaży. Organizowane są coroczne zawody pływackie „The 9th Geojedo International Penguin Swimming Festival”.

http://www.geojedopenguin.co.kr/web-eng/bbs/board.php?bo_table=001_01e

Główna atrakcja, to przepłynięcie 50 m w lodowatej wodzie 🙂 . Temat ten dyskutowaliśmy, bo Martin i Vegard zgłosili się do zawodów 🙂 . Wszyscy idziemy, więc dzisiaj oglądać „wariatów” 🙂 . Przekonywali też mnie, abym z nimi wziął udział, szczególnie mocno, jak zakomunikowałem, że ostatni mój zapis na „ekstremalną” imprezę (bieg 10km po dosyć górzystych terenach) nastąpił po/w trakcie spożywania rumu. Tak więc pijąc piwko, przedstawiali argumenty na tak, że to dobre na serce, skórę itp. 🙂 , było wesoło. Jako, że w restauracji nie dałem się namówić, poszliśmy zgodnie zresztą z planem na następne piwko do Blues House. Był koncert na żywo, pamięci Davida Bowie, trochę pograliśmy w bilard i ok 1 byłem w domu. Argumenty na tak, były dla mnie za słabe w porównaniu do wizji spędzenia kilku minut w lodowatej wodzie, szczególnie, że na ten weekend zapowiadane są największe, niespotykane na wyspie Geoje mrozy od wielu lat. Nie dałem też zbyt wielu możliwości na przekonywanie mnie, w sumie wypiłem tylko 2 piwka 🙂 , a dodatkowo w Blues House spotkałem „polską grupę”, więc większość czasu tam już spędziłem z nimi. Poniżej dwie fotki z obu wczorajszych miejsc. Mnie na nich nie ma, taka „smutna rola fotografa” 🙂 :

20160122_203427 (Medium) 20160122_232309 (Medium)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *