Dzień 31

Dzisiaj uzmysłowiłem sobie, że w zasadzie to jest mój ostatni „pełny tydzień” w Korei. Człowiek zawsze szuka pozytywów we wszystkim w około 🙂 . Jakoś na sama myśl zrobiło mi się łatwiej na duszy i chyba szybciej czas zleci to mojego powrotu 🙂 . A tak jest, bo w następnym tygodniu są 3 dni wolne z uwagi na Chiński Nowy Rok, a potem w kolejnym tygodniu, 3 dni pracy i do Polski. Jak widać myślami już jestem w drodze do domu 🙂 . Z tym sposobem na pozytywne patrzenie na świat zawsze przypomina mi się przykład z jakiegoś bardzo starego kabaretu,  dotyczyło to informacji o zepsutym kole od traktora. Jakoś tak to leciało: traktor jest zepsuty bo ma uszkodzone koło, ale to samo można powiedzieć, że traktor ma 3 koła dobre !!! Skutek jest taki sam, traktor nie działa, ………..ale lepiej brzmi 🙂 .

W sprawie lepszego brzmienia, to spływają do mnie różne informacje, dalszy ciąg zmian w pracy w Polsce. To nie jest na pewno łatwa sytuacja dla wszystkich, ale i w niej musimy szukać pozytywów. Jeśli później ma być lepiej, jeśli to pozwoli na przetrwanie najgorszych czasów z możliwie najmniejszymi „stratami w ludziach”, a może część w wyniku zmian trafi nawet na coś lepszego 🙂 . Tego się musimy trzymać. To łatwo mi pisać, bo nie jestem na miejscu i bezpośrednio nie czuję tej atmosfery i jak to mówią, jak wrócę „kurz opadnie”, ale we wszystkim zawsze można znaleźć dobre strony, tylko trzeba starać się je zobaczyć 🙂 . Cóż, jestem optymistą, w życiu łatwiej jest z takim nastawieniem 🙂 .

Dużo pracy, czas minął bardzo szybko, a potem 2 godziny mogłem zapomnieć o wszelkich troskach, uganiając się za piłką 🙂 . Jakoś ostatnio tak pogoda wybrała sobie wtorki, że są one najzimniejszymi dniami w tygodniu. Dzisiaj było podobnie, -2 stopnie na dworze i grupka zapaleńców z uśmiechami na twarzy biega po boisku 🙂 . Po wysiłku fizycznym, zawsze jest chęć na zjedzenie „czegoś niedobrego”, typu hamburger, pizza. Ja po drodze zatrzymałem się tym razem w „koreańskim fastfoodzie”. Nie pytajcie mnie co zamówiłem, bo nie wiem 🙂 . Było całkiem smaczne, jakieś mięso na patyku (coś jak szaszłyk, ale tylko mięso, oblane jakimś ciemnym sosem), do tego „coś” co wyglądem przypominało kopytka (ale nimi nie było, tylko raczej zrobione z ryżu, mąki ryżowej ? ) w pikantnym sosie i dodatkowo placuszki zrobione z jakiś warzyw 🙂 . Porcję taką skompletowałem samodzielnie pokazując na obrazkach, co bym chciał. Oczywiście nie było tam nic po angielsku (ani po polsku 🙂 ). Było na pewno lepsze niż McDonald, a cenowo bardzo podobnie 🙂 .

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *