Dzień 24

Najważniejszą informacją dzisiejszego dnia dla mnie to, odwołana piłka DNV-owska. Powód zbyt mało chętnych, bo pogoda jak na złość bardzo dobra 🙁 . Prawdopodobnie część osób się „wykruszyła” ze względu na jakieś duże spotkanie dotyczące jednego z budowanych tutaj statków. Planu B nie mam, wtedy nachodzą mnie różne myśli 🙂 . Czasami jest to jedynie wspomnienie dnia, odświeżenie dzisiejszych wydarzeń, ale zdarza mi się jakieś „głębsze przemyślenie” 🙂 .

Pamiętam jak byliśmy razem z Olą na tygodniowych wakacjach na Sardynii. To był nasz wypad, jedynie sami bez dzieci. Było bardzo fajnie, piękna pogoda, ładne krajobrazy, odskocznia od dnia codziennego i najlepsze z możliwych towarzystwo, wspólnie z moją Olą 🙂 . To był nasz tydzień, ale pod koniec, już oboje czuliśmy „jakiś niepokój”, tęsknotę za domem, bo cała reszta najważniejszych spraw w życiu została w Gdyni. Ale tydzień, to jest ok, bez problemu do ogarnięcia. Ale będąc tam razem, trzeba umieć: „wspólnie się nudzić” i „wspólnie się bawić”. Jestem całkowicie pewny, że to jest bardzo ważne i dodałbym to do listy „najważniejszych spraw w życiu”, którą kiedyś, w którymś z wcześniejszych wpisów na blogu napisałem. Ta lista jak widać, jest „listą otwartą” i cały czas wymaga aktualizowania. Jak zresztą całe życie, jak to mówią (nie wiem chyba ktoś mądry tak powiedział kiedyś 🙂 ), „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Przy tej okazji jeszcze jeden obrazek z Sardynii, mi się przypomniał. Leżeliśmy sobie na plaży, „pięknie się wspólnie nudząc” 🙂 , a obok nas była para, myślę że ok 60-70 latków i bite, co najmniej 4 godziny, non stop rozmawiali. Ponieważ to był język włoski, to brzmiało trochę jak piosenki z festiwalu w San Remo 🙂 . To był chyba „niedościgniony ideał”, połączenie „wspólnej nudy i zabawy”, oczywiście stosownie do wieku 🙂 . Chociaż nie wiem, czy to akurat  jest ten mój ideał. Ja chyba preferuję te dwa stany osobno 🙂 . Nie mniej jednak szacunek, dla tych Państwa, bo cały czas mieli sobie coś do powiedzenia, a zakładam, że i nudzić się wspólnie potrafią.

Krótko co w pracy, nie nudziłem się 🙂 . Zajęć podobna ilość jak wczoraj, czyli „umiarkowanie duże obciążenie”. Taki ładny zwrot mi się ułożył, ale właśnie tak zaplanowany dzień, należy do moich ulubionych, bo mija bardzo szybko, jednocześnie pozwalając na pracę bez konieczności „ganiania z wywieszonym językiem”, jeśli rozumiecie co mam na myśli 🙂 . Jedyna różnicą od codziennej rutyny, było pójście na lunch na zewnątrz stoczni. Od dawna planowaliśmy, aby zmienić, choć raz menu w trakcie pracy, z koreańskiego na coś innego. Za moja namową poszliśmy do Restauracji Uzbekistańskiej (nie wiem czy może powinno być Uzbeckiej 🙂 ). Jedzenie bardzo dobre. Przypomniał mi się smak z początków mojej przygody w Korei (kiedyś tam byłem z Grześkiem), a jednocześnie trochę podobnie do naszej kuchni w Polsce. Na minus niestety jedynie, za taki lunch trzeba zapłacić w przeciwieństwie to darmowego w stoczni 🙂 . Wszystkim smakowało, a byliśmy nasza trójka plus jeden kolega koreański.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 23

Weekend był dosyć intensywny, cały zeszły tydzień pracowity, więc dzisiaj po powrocie z pracy postanowiłem odpoczywać. Żadnych atrakcji nie zaplanowałem. Czas przyśpieszył i mam wrażenie, że teraz to już rzeczywiście z górki. Zostały mi w zasadzie 3 tygodnie, z czego odjąć trzeba jeszcze wolne, jakie przypada na „Chiński Nowy Rok”. To naprawdę niedługo. Wstępnie dzisiaj już, dostałem informację (na razie niepotwierdzoną jeszcze, co prawda zakupem biletów), że osoba, która będzie mnie podmieniała jednak doleci tutaj tak jak pierwotnie zakładaliśmy. To znaczy, że przez 3 dni robocze będziemy wspólnie w stoczni, aby sprawnie wprowadzić w projekt i ułatwić szybką „aklimatyzację”.

Niewiele mam do opowiedzenia, bo dzień podobny do wielu. Zajęcie mieliśmy, jednak bez „szaleństwa”, jak cały ostatni tydzień. Dalej przeszkodą, jaką często napotykam w trakcie inspekcji, to kłopoty w komunikacji. Niestety, zdarza się to często (teraz być może będzie to nawet częściej), że z uwagi na dużą ilość inspekcji, brak jest ze strony stoczni osób z kontroli jakości, ze znajomością angielskiego (mówię tutaj o nawet bardzo podstawowej znajomości). Stąd gdy pojawiamy się na miejscu, jedyna możliwość to, na migi, obrazkowo i na wesoło 🙂 . Inaczej chyba się nie da, bo szkoda się denerwować. Nie pisałem o tym wcześniej, ale zabawne też bywają odpowiedzi na komunikację za pomocą SMS. Z chłopakami stwierdziliśmy, że być może czasami interpunkcja jest najbardziej znacząca 🙂 . Najprościej jednak będzie mi to wyjaśnić cytując wiadomości:

Ja zadałem pytanie: „Hi mr Park. Is it possible to check section A211C at morning time”. Odpowiedź Pana Park: „No problem. But do not ready for inspection”

Intencja moja oczywiście była taka, aby przeorganizować swoje inspekcje w taki sposób, abym był w stanie, być w każdym miejscu, bo część pokrywała się czasowo. Tą sekcje o która pytałem zaplanowano w stoczni na popołudnie, jednak było mi na rękę sprawdzić ją będąc tam do południa, podczas wizyty w okolicy. Oczywiście pod warunkiem, że jest gotowa do inspekcji. Zgodnie stwierdziliśmy, że być może miało to być „No , problem. Not ready for inspection”. Ale to są właśnie „uroki”, pracy w Korei.

Z drugiej strony ludzie, ci bezpośrednio na produkcji, którzy nam w inspekcjach towarzyszą, są bardzo mili. Naprawdę bardzo się starają. Dzisiaj, starając się jakoś porozumiewać „z moim koreańskim kolegą”, na jednej z inspekcji finał był taki, że gdy schodziłem z bloku, powiedział mi, „I love Polandy” 🙂 . Generalnie, nie mam raczej problemu z nimi, czuję nawet chyba taka nić sympatii z ich strony. Mimo, że nasze „dyskusje” w tego typu sytuacjach, gdy żadne z nas nie zna jakiegoś wspólnego języka 🙂 , nie są „porywające”, ale zdziwić byście się mogli, bo schodząc z bloku, wiedziałem, że „mój kolega” na 46 lat, ma córkę 17 lat, i „I love Polandy” 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 22

Moja niedziela w Korei (w Polsce zresztą też 🙂 ) nieodłącznie związana jest z piłka nożną. Dzisiaj jak co tydzień więc, spotykaliśmy się na boisku. Mimo ekstremalnie niskich temperatur (jak na warunki Geoje -8 stopni to jest bardzo nisko) i dokuczliwego zimnego wiatru, grało się bardzo dobrze. Były 3 drużyny i graliśmy między sobą po 2 razy z każdym. Zakończyliśmy o 14, zziębnięci, ale zadowoleni. Po piłce, 6-cio osobową grupką poszliśmy wspólnie na BOB (Best Okpo Burgers), tak więc ziściło się moje wcześniejsze życzenie, aby zjeść „coś niedobrego/niezdrowego” 🙂 . Burger i piwko smakowało szczególnie dobrze po wysiłku fizycznym. Żadnych planów już na dzisiaj nie mam, potrzeba chwili odpoczynku przed zbliżającym się następnym ciężkim tygodniem w pracy. Martin zapraszał jeszcze, abyśmy wybrali się na „screen golf’a”. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale podejrzewam, że to rodzaj komputerowej gry w golfa. Kije, piłka są prawdziwe, ale strzela się w ekran i lot piłeczki śledzi się już, jako symulację komputerową. Jestem jednak zmęczony i przenikliwy chłód na zewnątrz skutecznie mnie zniechęcił do wyjścia z domu na tego typu atrakcje. Dalszą cześć mojego popołudnia przeznaczam na „leżenie do góry anteną” 🙂 . Poniżej jeszcze zdjęcia z boiska :

1453613453732 1453613456014

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 21

Zimno od samego patrzenia na te zdjęcia 🙂 . A wierzcie mi w rzeczywistości było na prawdę chłodno. Doroczne „Pływanie Pingwinów” udane, ale tylko popatrzeć, w życiu nie wchodzić do wody, przynajmniej nie z własnej woli 🙂 .

20160123_113034 (Medium) 20160123_113106 (Medium) 20160123_113433 (Medium) 20160123_113728 (Medium) 20160123_114123 (Medium) 20160123_121725 (Medium) 20160123_124203 (Medium)

Chłopaki zrobili nie lada wyczyn, mam nadzieję że nie odchorują, bo siedząc na ciepłej kawie, jeszcze się nie mogli „rozmrozić” 🙂 .

Dalsza część dnia też zaplanowana. Dzisiaj umówiony jestem z „polską grupą” na obiad, a potem „domówka” u Ani i Sławka. Podobnie więc jak wczoraj zostawiam sobie możliwość do ewentualnego uzupełnienia bloga jutro.

Dzisiaj rano pobudka była ok 7:30, na łączach miałem wesołą gromadkę świętującą 22 urodziny Łukasza w Krakowie. Chwilę byliśmy na łączach, ale ja na pewno „byłem na innej częstotliwości” 🙂 . Wyglądało jednak, że urodziny jak najbardziej udane. Bardziej doświadczona życiowo grupa (żeby nie powiedzieć starsza), mam wrażenie, że „nie dała się”, silnie reprezentowanej „grupie studenckiej”, no może Marek „padł na polu bitwy”, ale czasami taka impreza (sam się zastanawiam jak będę wyglądał jak moja Dominika skończy 22 lata 🙂 ), żeby była dobra „wymaga ofiar” 🙂 . Pozdrawiam, więc serdecznie rozbawiony Kraków, w nadziei, że wszystkie dzieci jakie też tam są (w tym moja Polcia 🙂 ), są w komplecie, całe, zdrowe i też spędzają miło czas 🙂 .

I małe uzupełnienienie, obiad i „domówka” u Ani i Sławka, całość na zdjęciach 🙂 :

20160123_181015 (Medium) 20160123_180913 (Medium) 20160123_180952 (Medium)20160123_230229 (Medium)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 20

Zakończyłem bardzo pracowity tydzień, zasłużyłem więc na nagrodę 🙂 . Wybieramy się całą grupą na obiad. Dodatkowo ma być jeszcze jakiś kolega Vegarda i plan jest, żeby mu pokazać typową koreańska kuchnie. Mamy iść w nowe miejsce, ale polecane przez sekretarkę od nas z pracy. To jest coś, podobnego jak kiedyś byliśmy Shabu Shabu, gdzie oprócz grilla przyrządza się zupę. Brzmi nieźle, ale z Martinem, siedząc zmęczeni na fotelach, już przed wyjściem z pracy, rozmawialiśmy, że chętnie zjedlibyśmy „coś niedobrego, europejskiego”, np. fish and chips 🙂 . Trudno trzeba będzie się zmusić 🙂 . Po obiedzie plan jest, iść jeszcze na koncert, do Blues House. Również kiedyś już tam byłem, ma być jak poprzednio, jakiś zespół na żywo. Może być fajnie, szczególnie, że dodatkowo cała polska grupa ma być. Informację o tym wydarzeniu dostałem właśnie od Iwony. Plan napięty 🙂 , wróciłem z pracy, zmęczony, brudny, głodny, więc szybki prysznic, kanapka, żeby nie paść z głodu (obiad o 19:30!!!!) chwilę posiedzieć odpocząć i trzeba będzie wychodzić. Zakładam, że po powrocie mogę nie mieć już siły 🙂 , aby dokończyć relację z dnia dzisiejszego. Zostawiam więc sobie możliwość, że uzupełnię jutro kilka informacji z tych atrakcji.

Nie mam żadnych ciekawostek, aby się podzielić. Praca, praca i jeszcze raz praca dzisiaj. Podobnie zresztą jak cały tydzień. Komunikacja z Koreańczykami ze stoczni dalej podnosi czasami ciśnienie, ale to jest częścią naszej pracy 🙁 . Zaczynam przypuszczać, że dla kilku inspektorów stoczniowych, słabiej komunikujących się w języku angielskim, metoda na problemy w porozumiewaniu się, to po prostu nie odbierać telefonów 🙁 . Dzisiaj co prawda jakoś udało się ustalić harmonogram tak, żebym był w stanie pojawić się w każdym miejscu, ale wymaga to dużej sprawności palców 🙂 . Znacznie lepiej działają SMS, pewnie można użyć „google translator” 🙂 . Wcześniej, takie problemy nie występowały zbyt często, bo inspekcji było mniej i rzadko wymagane były zmiany w planie.

Poniżej krótki zapowiadany update wpisu z dnia wczorajszego. Byliśmy we wspomnianej restauracji i trzeba przyznać, że wybór udany 🙂 Mimo mojego „smaka” na coś „normalnego” to wczorajszy obiad też był bardzo dobry. Miejsce zorganizowane jest w formie bufetu, płaci się za wybrana porcje mięsa z menu (co samodzielnie się przyrządza na stole w gotującym się wywarze zupy), a niezależnie od tego jest mnóstwo rzeczy które samemu się nakłada z baru. Począwszy od sushi, mięs, kawałków pizzy, pierogów, sałatek, czy również deserów i owoców. To co się gotuje samodzielnie, to zjada się z różnymi, wybranymi dodatkami warzyw, zawijając w „papier ryżowy”, coś co przypomina „sajgonki”. Oczywiście można zjeść też zupę, ale wszystkiego jest tak dużo, że kończy się obiad na maksa objedzonym 🙁 . Byliśmy w 6 osób było wesoło, dodatkowo jednym z tematów była dzisiejsza impreza na plaży. Organizowane są coroczne zawody pływackie „The 9th Geojedo International Penguin Swimming Festival”.

http://www.geojedopenguin.co.kr/web-eng/bbs/board.php?bo_table=001_01e

Główna atrakcja, to przepłynięcie 50 m w lodowatej wodzie 🙂 . Temat ten dyskutowaliśmy, bo Martin i Vegard zgłosili się do zawodów 🙂 . Wszyscy idziemy, więc dzisiaj oglądać „wariatów” 🙂 . Przekonywali też mnie, abym z nimi wziął udział, szczególnie mocno, jak zakomunikowałem, że ostatni mój zapis na „ekstremalną” imprezę (bieg 10km po dosyć górzystych terenach) nastąpił po/w trakcie spożywania rumu. Tak więc pijąc piwko, przedstawiali argumenty na tak, że to dobre na serce, skórę itp. 🙂 , było wesoło. Jako, że w restauracji nie dałem się namówić, poszliśmy zgodnie zresztą z planem na następne piwko do Blues House. Był koncert na żywo, pamięci Davida Bowie, trochę pograliśmy w bilard i ok 1 byłem w domu. Argumenty na tak, były dla mnie za słabe w porównaniu do wizji spędzenia kilku minut w lodowatej wodzie, szczególnie, że na ten weekend zapowiadane są największe, niespotykane na wyspie Geoje mrozy od wielu lat. Nie dałem też zbyt wielu możliwości na przekonywanie mnie, w sumie wypiłem tylko 2 piwka 🙂 , a dodatkowo w Blues House spotkałem „polską grupę”, więc większość czasu tam już spędziłem z nimi. Poniżej dwie fotki z obu wczorajszych miejsc. Mnie na nich nie ma, taka „smutna rola fotografa” 🙂 :

20160122_203427 (Medium) 20160122_232309 (Medium)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 19

Wiem, że u nas zasypało. Jest pięknie 🙂 , ale z powodu dużej ilości śniegu wszystko dzieje się zapewne, jakby w zwolnionym tempie. To zupełnie inaczej niż tutaj 🙁 . Kolejny raz lista inspekcji zgłoszonych na dzisiaj przekracza magiczna liczbę 100 pozycji !!!. Oczywiście nie jest to jedynie dla mnie 🙂 , ale dzisiaj miałem wrażenie, że znaczna część z tej listy była moja 🙁 . Na domiar wszystkiego, miałem być np. w 3 miejscach o tym samym czasie !!! Tak jak nie narzekam, jeśli dzień jest całkowicie wypełniony, bo jak wiadomo czas szybciej mija, to dzisiaj po powrocie do domu, zasnąłem na wersalce w salonie 🙂 . Organizm domagał się odpoczynku. Trochę emocji dostarczył mi również poranek. Jeśli pamiętacie, to wspominałem, że przychodzi nam zmierzyć się często z ignorancją ze strony stoczni. To znaczy, że bywa, iż zmiana planu nie zostaje nam zakomunikowana. Tak też było i dzisiaj. Zwykle jak sprawdzam listę zadań, to dzwonię lub piszę SMS do inspektorów stoczniowych, aby potwierdzić pracę, lub zmienić godziny tak, abym był w stanie wykonać wszystko (jak wspominałem pierwotnie 3 miejsca o tym samym czasie). Tak też zrobiłem i dzisiaj. 3 różne projekty, 3 różnych inspektorów stoczniowych odpowiedzialnych za nie, jednak mimo usilnych prób tylko 1 z nich odbierał telefon. Pozostała dwójka głucha cisza na moje próby, brak odpowiedzi na SMS 🙁 . Cóż założyłem, że ich inspekcje pozostają zgodnie z harmonogramem (mimo iż jednej nie byłbym w stanie zrobić o czasie 🙁 ), a przesunąłem na popołudnie tą gdzie kontakt był możliwy. Pełen energii postanowiłem ponadto, że wyjdę o pół godziny wcześniej i jedną z duplikujących się w czasie inspekcji, zrobię, jako niezaplanowaną samodzielnie, co pozwoliłoby mi być w tych 3 różnych miejscach. Byłem dumny ze swojego sprytu 🙂 . Pierwszy krok „przebiegłego” planu przebiegł po mojej myśli 🙂 , ale czar prysł w drugim miejscu. Jakież było moje zdziwienie, gdy punktualnie o 9:30, zameldowałem się zgodnie z planem przy przewidzianym na inspekcje bloku (notabene bardzo dużym !!!) i majster odpowiedzialny poinformował mnie, że inspekcja jest przesunięta na popołudnie, bo nie są gotowi 🙁 . Nie muszę wspominać, że przesunięta na tą samą godzinę na, którą ja przesunąłem tą trzecią. I cały misterny plan w pizdu 🙁 . Lista popołudniowa była bardzo długa. Po powrocie do biura, przekazałem żale, po jakiś interwencjach było przepraszam, że zapomnieli poinformować, a nikt nie odbierał telefonów, bo byli na ważnym spotkaniu i tyle 🙁 . Musiałem poprosić Martina i Chrystiana o pomoc. Na szczęście ich popołudnie nie było obciążone i moja listę udało się zrobić w 3 osoby 🙂 . Mimo to, ja z inspekcji wróciłem o 16:30. Sprawdzając, krokomierz w telefonie zrobiłem ok. 13km, stąd moje zmęczenie 🙁 !!!

Na jednej z inspekcji pstryknąłem kilka zdjęć, panorama stoczni z tej perspektywy wydawała mi się ciekawa. Patrząc w 3 różnych kierunkach, był krajobraz wyspy, stojąca nieopodal platforma wiertnicza, czy trochę dalej kontenerowiec i największy budowany na świecie statek. Fotki jednak, nie oddają w pełni wrażenia, jakie miałem stojąc tam na miejscu.

 

20160121_140753 (Medium) 20160121_140749 (Medium) 20160121_140758 (Medium)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 18

Obudziłem się dzisiaj o 5 rano i to tak bez wyraźnej przyczyny, może jakiś znak „z góry”, wstawaj Nasi grają 🙂 . Zagrali super, warto było wcześniej wstać, co prawda zmęczenie mnie dopada teraz, więc dzisiejszy wpis będzie z „taryfą ulgową”.

Mroźne powietrze jakie dotarło do Korei ma ponoć utrzymać się do weekendu. Jest niezbyt przyjemnie, szczególnie wykonując pracę na zewnątrz i nad wodą 🙁 . Uczucie zimna jest potęgowane przez wiatr. W takim klimacie, trzeba było jednak dzisiejsze inspekcje wykonać. Tutaj nie ma taryfy ulgowej i zima nie zima inspekcje trzeba zrobić. Tym razem z naszej trójki obcokrajowców ja miałem najmniej obciążony dzień pracy, ale jak wspominałem zaczął się już okres, kiedy raczej nie będziemy narzekać na nudę. Dobra strona oczywiście to szybko mijający czas. Ciekawostka jaka mi się przytrafiła podczas dzisiejszych odbiorów to bardzo dobrze mówiący po angielsku majster na stoczni. Byłem na jednym z warsztatów, gdzie przedmiotem inspekcji było kilka sekcji, i ku mojemu zaskoczeniu, majster (powiedzmy taki szef spawaczy/monterów, którzy akurat te sekcje robili) podszedł do mnie i zagadał płynną angielszczyzną (na pewno lepszą niż moja 🙂 ). Co ciekawe, inspektor stoczniowej kontroli przydzielony do tego zadania nie znał w ogóle angielskiego 🙁 . Jako, że znajomość języka nie jest tu powszechna, zapytałem skąd tak dobrze zna angielski, odpowiedział mi że był nauczycielem języka, ale zmienił prace na lepiej płatną 🙂 . Jak widać nie jesteśmy odosobnionym krajem, gdzie pracownik fizyczny zarobi lepiej niż nauczyciel po studiach 🙁 . Mimo wszystko jednak w tą stronę zawsze można zamienić zawód, ale spawacz mógłby mieć ciężko aby zostać nauczycielem i to jest jednak argument, aby nasze dzieci przekonać, że warto się kształcić.

Po pracy umówiony byłem dzisiaj z Grzegorzem na obiad i piwko. Wczoraj na piłce zgadaliśmy się, że może wybierzemy się razem, szczególnie, że jak zauważył Grzesiek, jestem już ponad 2 tygodnie i nie byliśmy nigdzie w barze. Wybór padł na tradycyjny koreański bar z grillem, zamówiliśmy jagnięcinę. Potem jeszcze piwko i do domu, ale i tak zleciało do 21.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 17

Dzień w pracy podobny do wczorajszego, no może trochę mniej obciążony inspekcjami.
Po pracy tradycyjnie jak we wtorek piłka z grupą „szaleńców” z DNV. Pojawiło nas się 11 więc gierka była 6 na 5. A „szaleńcy”, dla tego, bo kolejny raz w ekstremalnych warunkach. Na termometrze w samochodzie co prawda pokazywało „tylko -2” , ale gorszy był przeraźliwie zimny wiatr, odczuwalna była dużo niższa 🙁 . Tak więc dzień dobrze wypełniony, praca, aktywność sportowa potem szybki prysznic, kolacja i można napisać parę słów 🙂 .

Znalazłem sposób na wyłączenie mojego „polskiego telefonu”. Przez 2 dni cały czas był włączony i niestety z racji że nie działa dotyk nie było możliwości jego wyłączenia (wyłączenie wymaga potwierdzenia operacji na ekranie dotykowym). Niby, po co miałbym go wyłączać, może ktoś zapytać? Powód prosty codziennie rano przez 2 ostatnie dni jadłem sobie śniadanko z alarmem który był ustawiony na budzenie 🙁 . On też wymaga ekranu dotykowego do wyłączenia. A „bydle” jest takie uparte, że po godzinie włącza się ponownie, bo myśli „nie wyłączyłeś mnie to znaczy, że śpisz, muszę cię obudzić 🙁 „. Nieoceniony jest internet. Sposób to podłączenie myszki poprzez złącze „mini USB” (to do ładowania telefonu i można operować myszka zamiast palcem na ekranie dotykowym 🙂 . Jedynie musiałem kupić malutki kabelek, przejściówkę USB na mini USB. Nawet mógłbym nie kupować tego telefonu zastępczego, bo z myszką wszystko działa 🙂 . Oczywiście w codziennym stosowaniu mogłoby to wyglądać zabawnie, ktoś dzwoni, a ja do odebrania telefonu klikam myszką 🙂 .

Ponieważ nie mam zbyt wiele do opowiedzenia z dzisiaj, to kilka przemyśleń/obserwacji natury ogólnej 🙂 . Zwróciłem uwagę, że w Korei jest bardzo dużo osób w okularach. Nie wiem, czy to jest w jakiś sposób powiązane z rasą ludzką, ale stawiam taką tezę, że Azjaci mają więcej problemów ze wzrokiem. Może to coś te skośne oczy 🙂 . Tak jak by cały czas przymrużone, zasłonięte, to może i wzrok szybciej siada 🙂 . Do tego nie pomagają na pewno przyciemniane wszystkie szyby w samochodzie, bo to zapewne jeszcze większy wysiłek dla oczu. To nie jest teoria potwierdzona, żadnymi badaniami, a jedynie moje spostrzeżenie 🙂 . Kolejna rzecz, którą jest nam Europejczykom trudno zaakceptować to kultura drogowa. Pisałem już o tym, ale wczorajsze doświadczenie utwierdza mnie w przekonaniu, że „nasza rodzima walka na drodze” jest niczym w porównaniu z „dziczą” jaką obserwujemy tutaj. Z opowiadań słyszałem jedynie, że są miejsca w Azji, gdzie jest znacznie gorzej 🙁 . Wczoraj wracając z pracy, zgodnie ze sztuką, kulturą, i wszelkimi mi znanymi przyzwyczajeniami zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych, bo na pasach była kobieta z dzieckiem (wracali chyba ze szkoły, dziecko z tornistrem za rękę z mamą). Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, gdy ta kobieta z dzieckiem, uśmiechając się do mnie i dziękując za uprzejmość przechodziła przed moją maską, po prawej stronie, na pełnym gazie przemknęło kilkanaście skuterów!!!!! Do wypadku brakowało centymetrów. Chyba już w Korei nie zatrzymam się na przejściu, bo jeszcze będę miał czyjeś życie na sumieniu 🙁 . Podobnie dzisiaj jadąc na piłkę, stoję na krzyżówce, sygnalizując migaczem skręt w lewo. Po przeciwnej stronie mają czerwone światło, wszyscy stoją. Ale samochód dojeżdża z przeciwka i oczywiście bez szans żeby mnie wpuścił. Zatrzymał się centralnie na linii mojego skrętu w lewo i nawet się nie zastanawiał, że widząc stojące samochody na światłach mógł zrobić przerwę na 2m, abym sobie skręcił. Po co, tu są inne zasady 🙁 . Trzeba to mieć na uwadze jeżdżąc samochodem tutaj, bo przyzwyczaić się nie da i nawet bym nie chciał 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 16

Na wstępie tytułem wyjaśnienia dlaczego nowa strona, nie wiem może mój blog jest tak oblegany 🙂 , że jakiś wirus się go uczepił, ale nie wiedzieć czemu od ponad godziny próbowałem walczyć bezskutecznie z wpisaniem nowego dnia w poprzednim adresie, ale na etapie edytowanie wpisu nic nie było widoczne (nie widać było co piszę 🙂 ), po opublikowaniu wyglądało normalnie, jednak nie da się w ten sposób pisać i edytować tekstu (bo go nie widzę 🙂 ). Tak, więc jest nowa stronka.

W pracy dzisiaj urwanie głowy. Z dotychczasowych doświadczeń, to był najbardziej pracowity dzień. Częściowo jest to spowodowane stanem zaawansowania wszystkich projektów (w budowie jest teraz kilka statków równocześnie), a dodatkowo, Martina „pokręciło lumbago” w szyję, więc trzeba było jakoś odciążyć go. Ja nieopatrznie rano (bo mi się go żal zrobiło) powiedziałem, że wezmę część jego inspekcji. I tym sposobem załatwiłem sobie zajęcie na cały dzień 🙂 . Chrystian miał też bardzo podobnie, nawet bez zabrania pracy Martinowi. Na dodatek jego inspekcje były w daleko oddalonych od naszej stoczni zakładach (ok 50 km), więc musiał jeszcze tam dojechać i wrócić 🙁 . Być może, to teraz właśnie zacznie się taki gorący okres. Wcześniej nawet byłem zdziwiony, że przy tylu statkach budowanych nie ma specjalnie napiętego grafiku, no to wykrakałem 🙂 . Ale cieszę się bo czas leci przez to bardzo szybko.

Wspominałem wczoraj o awarii telefonu. Z tym związana była moja dzisiejsza pobudka. Wstałem bardzo wcześnie, bo prawdopodobnie ustawiając budzik w nowym telefonie coś pokręciłem i wstałem o godzinę szybciej tj. o 4:55 🙁 . Ale skoro już byłem na nogach (o pomyłce zorientowałem się po ubraniu i umyciu) to włączyłem komputer i miałem okazję akurat zobaczyć mecz naszych piłkarzy ręcznych 🙂 . Normą stają się horrory z happy endem. Tak też było i tym razem, wygraliśmy jedną bramką, a emocje były do samego końca. To mnie naładowało energią od rana więc późniejszy ciężki dzień w pracy nie zrobił na mnie wrażenia 🙂 .

W domu postępy kulinarne. Zamiast spaghetti były pierogi 🙂 . Oczywiście nie mojej roboty, ale znalazłem w sklepie dzisiaj takie oto cuda:

20160118_185550 (Medium) 20160118_183530 (Medium)

Zdjęcia są dwa jedne to juz ugotowane, a na drugim przed rozmrożeniem 🙂 . Nie były to na pewno pierogi jak u Oli Mamy, ale jak to mówią „na bezrybiu i rak ryba” 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz