Dzień 35

Nadrabiam zaległości z wczoraj. Na wytłumaczenie mam, że niestety połączenie internetowe jest ograniczone tutaj, ale chyba jednak większym ograniczeniem jest brak czasu 🙂 . Wyruszyliśmy na naszą wycieczkę ok 7 rano. Trasa zajęła nam 6 godzin, z przystankiem na lunch. Mimo zapowiedzi, że w tych wolnych dniach spodziewany jest bardzo duży ruch na drodze, to jechało się bardzo dobrze. Cała trasa to autostrada, a opuszczając wyspę Geoje mieliśmy piękny wschód słońca

20160206_072625 (Medium)

To była zapowiedź pięknego dnia, jaki nas czekał. Prognoza pogody jak na razie sprawdziła się w 100%. Dzień był piękny, słoneczny, a wieczór mroźny. Śnieg jest w zasadzie tylko na trasach zjazdowych, drogi i okolica gdzieniegdzie widać trochę białego puchu. Same trasy są świetnie przygotowane. Co ciekawe, tutaj nie marnuję się czasu, na nartach jeśli ktoś ma tylko ochotę jeździć można praktycznie 24 godziny na dobę !!! Z przerwami na ratrakowanie stoku. Np. jest karnet od 22 do 4:30 🙂 . My po rozpakowaniu się w naszych hotelach/apartamentach na miejscu, wybraliśmy się coś zjeść przed planowanym nocnym jeżdżeniem. Potem jeszcze wizyta w wypożyczalni i dobór sprzętu, aby w końcu pojawić się na stoku

blog 20160206_184244 (Medium)

20160206_193548 (Medium) 20160206_193620 (Medium)

Jeździliśmy od 18:30 do 22:30 🙂 . Po nartach jeszcze „after ski” u Iwony i Tomka w pokoju stąd ok 1 w nocy dotarliśmy do swojego apartamentu. Darek dojechał wczoraj o 22 więc jesteśmy już w dwójkę. Zabawnie było wczoraj jak odbierałem klucze od domku (bo ten nasz apartament to mały drewniany domek) i po wejściu do środka moim oczom ukazało się łoże małżeńskie 🙂 . Podczas rezerwacji oczywiście pisałem informację/prośbę o 2 osobne łóżka, ale wiadomo jak w Korei jest ze znajomością angielskiego 🙁 . Udało mi się jakoś na migi dogadać z nota bene bardzo sympatycznym Panem z recepcji i dostawili mi łóżko polowe 🙂 . Tak więc po powrocie do apartamentu każdy z nas położył się do swojego łóżeczka (ja na polowym 🙁 ). Ale wizja spania przytulonym do Darka na łóżku małżeńskim była bliska :).

Dzisiaj już po śniadanku, zrobiliśmy sobie jajecznicę i za chwile wychodzimy na stok. Postaram się w miarę możliwości uzupełnić jakieś fotki. Pogoda piękna i spodziewam się udanego dnia narciarskiego i zapewne pięknych zdjęć.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 34

„Chiński Nowy Rok” spowodował, że w stoczni już też chyba zaczęli świętować. Zgłoszeń na odbiory było na palcach jednej ręki, trochę zrobiłem nieplanowanych inspekcji i za przykazem managera naszej stacji opuściłem biuro ok 15 🙂 . Dostaliśmy oficjalnego maila, że jeśli nie mamy już żadnych pilnych obowiązków, to możemy iść „świętować” wcześniej do domu 🙂 . Szef kazał to poszliśmy. Co prawda ruch na ulicach był bardzo duży, więc podróż trwała 2 razy dłużej niż zwykle 🙁 .

Trochę mnie „wystawił” Nicholas. Na narty jadę sam 🙁 . Plan był wspólnego wyjazdu, jedynie z zastrzeżeniem, na ewentualność przedłużenia się testu stateczności platformy pływającej, na który Nick pojechał. Test odbył się zgodnie z planem, Nicholas wrócił dzisiaj, ale dostał propozycję popłynięcia na kolejne próby morskie jutro. Coś co nie było planowane pierwotnie. Pewnie, jeśli by się postawił, to nikt nie mógłby zmusić go do wyjazdu, bo np. rezerwacja hotelu na narty itp., ale jest to oczywiście duże nowe  doświadczenie i wybrał próby zamiast nart 🙁 . Niestety taka informacja dotarła do mnie dopiero dzisiaj po południu, a wyjazd jutro 🙁 . Nie wiem czemu, ale jednak „podskórnie” czułem, że to się tak skończy. Jednak nasza „polska, ułańska dusza” powoduje, że działamy bardziej spontanicznie. Jest powiedziane, jedziemy, to jedziemy 🙂 . Nie ma co jednak „płakać nad rozlanym mlekiem”, miały być narty w Korei, to będą!!! Kto wie czy kiedykolwiek będę miał jeszcze taką okazję. Być może jeśli bym taką ewentualność znał wcześniej, to z góry skasowałbym rezerwację i rozważyłbym wyjazd jednodniowy do najbliżej położonego ośrodka narciarskiego (2 godz.), ale teraz jadę za to, do najlepszego w Korei 🙂 . Podjąłem jeszcze próbę zorganizowania na ostatnią chwile kompana do pokoju. Napisałem do kolegów z piłki czy ktoś chętny, jednak bez sukcesu. Przyszło mi do głowy dodatkowo zadzwonić do Darka, którego poznałem przez Grześka i nie ma co, jednak dla Polaka „jest pomysł, jest decyzja” 🙂 . Darek dojedzie do mnie. Jutro nie może z rana i prawdopodobnie nie da rady zostać na 4 noce, ale chętnie 2 noce zostanie 🙂 . Tak więc szczęśliwie na ostatnią chwilę chociaż częściowo sytuacja uratowana 🙂 . Darek jest z Australii jak Nicholas, ale jednak „polska dusza” 🙂 .

Startujemy ok 7 rano, już umówiłem się z Tomkiem. My jedziemy w 2 samochody, ale na miejscu spotykamy się dużą grupą. Zapowiada się udany wyjazd. Prognoza pogody jeśli się sprawdzi to nie może być lepiej, towarzystwo super, byle zdrowie dopisało 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 33

Nawet dzisiaj na zakupach stwierdziłem, że supermarkecie też czują, że niedługo będę w domu. I na półce specjalnie dla Mojej Oli ustawili Nutelle z Polski. Dodałbym jedynie jeszcze kilka słoiczków z napisami ” niedługo się zobaczymy 🙂

20160204_173303 (Medium)

Dzisiaj tłusty czwartek, więc zadałem sobie trudu i takie pączki znalazłem

20160204_183935 (Medium)

Nie miały dżemu różanego w środku, ale w smaku chociaż trochę przypominały nasze :).

Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że dzień w Polsce jest dłuższy. Tutaj praktycznie po powrocie do domu jest wieczór. Przygotuję i zjem obiad, nadrobię jakieś zaległości korespondencyjne i na upartego można by się kłaść spać 🙂 . Jednak dzień pracy w Korei jest dłuższy. W domu ok 16:30 jestem z pracy, tutaj ok 18 🙁 . Moje aktywności dzisiejsze ograniczyły się więc jedynie do pracy, drobnych zakupów, nie mam nic ciekawego do zrelacjonowania, powszedni dzień roboczy, stąd przynudzę tym wpisem 🙁 .

Oprócz myśli o niedługim powrocie do domu, towarzyszy mi jeszcze drobna ekscytacja zbliżającym się wyjazdem narciarskim w Korei. Ze względu na Chiński Nowy Rok i 3 dni wolnego z tego tytułu, jak chyba wspominałem wcześniej jedziemy na 4 dni na narty. Grupa będzie liczna, bo całe polskie towarzystwo plus Nicholas i ja. Sprawdzałem prognozę pogody i wszystko układa się jak na razie super. Ma być bezchmurnie, słonecznie i -10 stopni. Plan jest, że startujemy w sobotę rano, a wracamy w środę. Postaram się w miarę możliwości uzupełniać jakieś informację z tej wyprawy, a na pewno zamieszczę zdjęcia.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 32

Są pewne przypuszczenia, jakie dostałem od Marzeny, że wczoraj zjadłem „szczura na patyku” 🙂 . Wykluczyć nie mogę, ale żadnych konsekwencji żołądkowych z tego tytułu nie miałem, a i w smaku było ok 🙂 . Pozostając w temacie kulinarnym dzisiaj była pizza. Niedaleko mojego domu, są 2 pizzerie serwujące dania na wynos, postanowiłem więc spróbować jednej z nich. Muszę przyznać, że była całkiem smaczna i wielka. Zjadłem połowę i druga zostawiłem na jutro 🙂 . Pizza tutaj nie jest tania, ale jeśli uwzględnić że na 2 dni to wychodzi sensownie. Taki obiad zmieścił się w 30PLN, a dostałem jeszcze 1.5l pepsi. Pizza była pięknie zapakowana, do tego 3 różne sosy, normalnie warta swojej ceny. Że ja tam trafiłem na 2 tygodnie przed powrotem do domu to moje szczęście, kto wie „ile więcej mnie” wróciłoby do Polski jeśli bym się stołował tam częściej 🙂

20160203_182553 (Medium) 20160203_182626 (Medium)

W pracy w Korei, raczej luźny dzień, ale co nieco udzielałem się też online w pracy w Polsce 🙂 . Powoli, muszę się zacząć przestawiać, więc dobrze być na bieżąco z tematami jakie mogą mnie czekać w domu.

Dzisiaj jest trochę bardzie kulinarnie, to jest jeszcze coś a’propos. Poszliśmy na lunch poza stocznię. Plan był aby iść na typową „zupę koreańską”. Jest to miska zupy na bazie wołowiny, z kawałkami mięsa i do tego jest pojemniczek ryżu, który dodajemy do zupy. Całość, dosyć pożywna i „wypełniająca”, tak więc wystarczy taka miska zupy do wieczora 🙂 . W zasadzie nie jest to nic godnego do poświęcania więcej czasu dla opisu, ale zabawna była sytuacja jak weszliśmy do baru. Poszliśmy w konkretne, polecane miejsce. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na wejście wskazując na obrazek, że chcemy zjeść taką zupę (bo nie było możliwości porozumienia się po angielsku 🙁 ), pani nas prawie wypchnęła za drzwi ze słowami „NO, NO”, domyślam się jedynie, że nie można było tam zostać, bo wszystkie miejsca w trakcie godzin lunchu były zarezerwowane 🙁 . Co prawda jak weszliśmy były wolne stoliki, ale pewnie czekali na gości. Tego się będę trzymał, bo trudno mi sobie wyobrazić, że „tych klientów nie obsługujemy”. Sytuacja była zabawna, więc wyszliśmy, a w zasadzie nas wypchnęli 🙂 i zjedliśmy podobna zupę w barze obok.

W drodze na lunch, przed wyjazdem poza teren stoczni zrobiłem fotkę „szafki na kaski”. To chyba jest specjalne miejsce dla stoczniowców, aby „na miasto poszli elegancko”, bez hełmów : )

20160203_122134 (Medium)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 31

Dzisiaj uzmysłowiłem sobie, że w zasadzie to jest mój ostatni „pełny tydzień” w Korei. Człowiek zawsze szuka pozytywów we wszystkim w około 🙂 . Jakoś na sama myśl zrobiło mi się łatwiej na duszy i chyba szybciej czas zleci to mojego powrotu 🙂 . A tak jest, bo w następnym tygodniu są 3 dni wolne z uwagi na Chiński Nowy Rok, a potem w kolejnym tygodniu, 3 dni pracy i do Polski. Jak widać myślami już jestem w drodze do domu 🙂 . Z tym sposobem na pozytywne patrzenie na świat zawsze przypomina mi się przykład z jakiegoś bardzo starego kabaretu,  dotyczyło to informacji o zepsutym kole od traktora. Jakoś tak to leciało: traktor jest zepsuty bo ma uszkodzone koło, ale to samo można powiedzieć, że traktor ma 3 koła dobre !!! Skutek jest taki sam, traktor nie działa, ………..ale lepiej brzmi 🙂 .

W sprawie lepszego brzmienia, to spływają do mnie różne informacje, dalszy ciąg zmian w pracy w Polsce. To nie jest na pewno łatwa sytuacja dla wszystkich, ale i w niej musimy szukać pozytywów. Jeśli później ma być lepiej, jeśli to pozwoli na przetrwanie najgorszych czasów z możliwie najmniejszymi „stratami w ludziach”, a może część w wyniku zmian trafi nawet na coś lepszego 🙂 . Tego się musimy trzymać. To łatwo mi pisać, bo nie jestem na miejscu i bezpośrednio nie czuję tej atmosfery i jak to mówią, jak wrócę „kurz opadnie”, ale we wszystkim zawsze można znaleźć dobre strony, tylko trzeba starać się je zobaczyć 🙂 . Cóż, jestem optymistą, w życiu łatwiej jest z takim nastawieniem 🙂 .

Dużo pracy, czas minął bardzo szybko, a potem 2 godziny mogłem zapomnieć o wszelkich troskach, uganiając się za piłką 🙂 . Jakoś ostatnio tak pogoda wybrała sobie wtorki, że są one najzimniejszymi dniami w tygodniu. Dzisiaj było podobnie, -2 stopnie na dworze i grupka zapaleńców z uśmiechami na twarzy biega po boisku 🙂 . Po wysiłku fizycznym, zawsze jest chęć na zjedzenie „czegoś niedobrego”, typu hamburger, pizza. Ja po drodze zatrzymałem się tym razem w „koreańskim fastfoodzie”. Nie pytajcie mnie co zamówiłem, bo nie wiem 🙂 . Było całkiem smaczne, jakieś mięso na patyku (coś jak szaszłyk, ale tylko mięso, oblane jakimś ciemnym sosem), do tego „coś” co wyglądem przypominało kopytka (ale nimi nie było, tylko raczej zrobione z ryżu, mąki ryżowej ? ) w pikantnym sosie i dodatkowo placuszki zrobione z jakiś warzyw 🙂 . Porcję taką skompletowałem samodzielnie pokazując na obrazkach, co bym chciał. Oczywiście nie było tam nic po angielsku (ani po polsku 🙂 ). Było na pewno lepsze niż McDonald, a cenowo bardzo podobnie 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 30

Po intensywnym weekendzie trzeba było stawić czoła codzienności inspekcyjnej w stoczni. Dzień, mimo, iż w miarę obciążony, to dłużyło mi się trochę w pracy. Może to z powodu braków w spaniu, może poniedziałek, fakt jest taki, że czekałem do 17 patrząc na zegarek. Niewiele jest do opowiedzenia, raczej szara rzeczywistość, codzienne rutynowe zajęcia. Jako, że brak jest atrakcji i tematów z minionego dnia, to przypomniałem sobie, że podczas ostatniego obiadu (w czwartek) w gronie całego zespołu, zapytaliśmy o plany na dalszy okres. Pytanie oczywiście o ewentualną możliwość kontynuacji naszej pracy w Korei. Odpowiedź była, że jest nowa koncepcja managementu. Jak wiadomo w firmie rządzą księgowi, a my dla nich jesteśmy bardzo dużym kosztem. Mają, więc nowy plan, wg którego od 1 kwietnia mają dostać 2 osoby, tutaj z Korei, co jest znacznie mniejszym kosztem, niż płacenie za nas. Jeśli to się potwierdzi, to sobie poradzą bez dodatkowego wsparcia z naszej strony. Wygląda więc, że koreańska przygoda, może jednak nie mieć kontynuacji. Pożyjemy zobaczymy, jest kilka niewiadomych, dodatkowo te 2 osoby są od 1 kwietnia 🙂 , nie mamy na to wpływu, znając koreańskie zwyczaje, może się okazać, że jednak na ostatnia chwilę „zrodzi się nowa koncepcja” 🙂 .

Niepewność i nerwowa atmosfera również w firmie w Polsce. Czasy takie, że wszędzie niestety coś się dzieje. U nas też duże zmiany, a ja jak wrócę to już zastanę „nowy ład”. Łącznie z tym, że będę na innym piętrze 🙂 . Myślę jednak, że skoro są rzeczy, na które nie mamy specjalnie wpływu, to trzeba spróbować się wyłączyć. Zmiana jak wiadomo, jest jedyna stałą rzeczą na świecie, więc oby ich wprowadzenie, dało zamierzony cel i wizje lepszej przyszłości. Mam cały czas nadzieję, że jednak jest wielu mądrych ludzi, zarządzających naszą firmą i ich działania, maja właśnie na celu nasze lepsze dostosowanie się do trudnego obecnie rynku. Na tą okazję podkradłem obrazek, który dostałem od znajomych z pracy. Chciałbym, aby właśnie to było motto na takie chwile, oczywiście w odniesieniu do rzeczy, na które nie mamy wpływu:

golab

W środę mam dostać ostateczne potwierdzenie, odnośnie osoby, która mnie podmieni, tj. kto i kiedy będzie. Na 99.9% wiem, ale biletu jeszcze nie ma. To oczywiście nie ma wpływu na mój powrót, bo ten jest ustalony i niezmienny 🙂 !!!

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 28 i 29

Spanie na podłodze pomaga w bólach kręgosłupa 🙂 . Sprawdziłem to osobiście. Jadąc do Busan miałem ból w szyi i ograniczoną ruchomość z tego powodu. Noc spędzona na twardej podłodze w koreańskiej saunie i jak ręka odjął 🙂 .

Wyjazd udany, nigdy wcześniej nie byłem chyba na tego typu imprezie klubowej i pewnie nie jest to „moja bajka”, ale warto było zebrać nowe doświadczenie. Mieliśmy dużo zabawy spędzając praktycznie całą noc w klubie „The Grid” w Busan. Większość pokażę na zdjęciach, ale w paru słowach.

Do Busan dotarliśmy ok 18:30, plan był aby najpierw przed sama imprezą gdzieś usiąść i zjeść. Starter był na piwku, potem restauracja serwująca bardzo dobre kurczaki i ok 22:30 dotarliśmy do naszego planowanego miejsca. „The Grid” to wielki lokal, na kilku poziomach, z których wszędzie jest widok na główna scenę i główny parkiet. Wszyscy w rytm „transowej, klubowej” muzyki bawią się i piją :). Na piętrach jest „strefa VIP” gdzie są stoliki (i my taki mieliśmy 🙂 ), a na dole gdzie główna scena impreza odbywa się na stojąco 🙂 . Na głównej scenie DJ miksuję i puszcza muzykę, jest mega głośno i w jej rytmie wszystko drży i kto tylko ma ochotę też się bawi 🙂 . Lasery, pokazy taneczne, konfetti, płonące drinki (albo ciasta 🙂 ) wszystko się dzieje w trakcie.

20160130_192240 (Medium) 20160130_225853 (Medium) 20160131_002553 (Medium) 20160131_003335 (Medium) 20160131_003402 (Medium) 20160131_011957 (Medium) 20160131_013642 (Medium) 20160131_014620 (Medium) 20160131_020558 (Medium) 20160131_020646 (Medium) 20160131_033950 (Medium) 20160131_034900 (Medium)

„Busan by Night” jaki jest już wiem. Ok. 5 rano wychodziliśmy z klubu. Było fajnie, oczywiście jesteśmy zmęczeni wszyscy, ale jest co wspominać. Weekend klubowy w typowo koreańskim stylu, zakończony noclegiem w Jimjilbang zaliczony 🙂 . Trochę alkoholu oczywiście było, ale ofiar „symptomu dnia wczorajszego” nie ma 🙂 . Po wyjściu z klubu zanim dotarliśmy do koreańskiej sauny, żołądki podpowiadały że coś musimy zjeść. Był postój na kurczaka, ale w „normalnych okolicznościach przyrody” 🙂 chyba byśmy tam nie zjedli, ale głód by większy i braliśmy co było 🙂 . Raczej nie była to restauracja, godna rekomendacji, ale właściciel był bardzo miły i nawet na koniec specjalnie z nami wyszedł, żeby wskazać drogę do koreańskiej sauny – Jimjilbang. Jak zamieściłem wcześniej zdjęcie znalezione w internecie, pomyślałem, że to fotomontaż, specjalnie spreparowany dla zabawy. Ale to na prawdę tak wygląda 🙂 .

20160131_052612 (Medium) 20160131_053226(Medium) 20160131_053259 (Medium) 20160131_103659 (Medium)

Na jednej wielkiej sali wszyscy „leżą jak śledzie” na podłodze i śpią. Sala ta co prawda ma podgrzewana podłogę na środku, ale w tej „sypialnej” części nie było już wolnych kawałków podłogi dla nas 🙂 . Wokół jest część komunikacyjna, już nie podgrzewana i tam zapadliśmy w sen 🙂 . Mi jak pisałem spało się bardzo dobrze. Ta część jest wspólna dla mężczyzn i kobiet. Oprócz tego są osobne strefy, męskie i damskie, z saunami, basenami z ciepłą i zimna wodą, takie „spa dla ludu”. Jest to bardzo tanie, oczywiście standard nie jest taki jak w hotelach spa. Strefy męska i damska są strefami nagimi 🙂 , stamtąd zdjęć nie mam 🙂 . W części wspólnej przebywa się w „pidżamkach służbowych” 🙂 , w które, zaraz po wejściu należy się przebrać.

20160131_051601 (Medium) 20160131_051921 (Medium) 20160131_051940 (Medium) sauna_best

Aby mieć cały obraz tego miejsca, to w części wspólnej, są jeszcze dodatkowo pomieszczenia do spania z różnymi temperaturami, 27, 39, i 80 stopni, a także miejsce ze sztuczna trawą, ale to odkryliśmy po przebudzeniu. Ten pokój 80 stopni, to w zasadzie jak sauna, nie wiem jak tam można spać. On jest w środku wyłożony małymi okrągłymi kamyczkami i na nich się leży. Na chwile tam byłem, ale całej nocy to sobie nie potrafię wyobrazić. Saunę opuściliśmy ok 11, śniadanie na mieście i powrót autobusem do domu. Zdjęcia z powrotnej jazdy w autobusie nie mam, ale takie humory były w drodze na „Busan by Night”,

20160130_175030(Medium)

a tak jak już się zabieraliśmy w drogę powrotną, zmęczeni ale zadowoleni 🙂

back_home

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 27

Ja już zacząłem weekend, gdy w Polsce jeszcze do jego świętowania trzeba przepracować cały piątek. To jest jedna z zalet różnicy czasu pomiędzy Polską, a Koreą 🙂 . Dzisiaj cały dzień dalej pada deszcz, jednak zaplanowane inspekcje w większości miałem w zadaszonych halach. Dzięki temu dzień zleciał bardzo szybko, bo wypełniony pracą. Niestety od rana narzekam na ból w szyi. Jakieś napięcie mięśniowe, albo źle spałem, fakt jest taki, że na dzień przed planowanym wyjazdem na „Night Party do Busan” 🙂 , „złapało mnie lumbago w szyję” 🙁 . Boli mnie przy każdej próbie skręcenia głowy, a najwięcej przy odchyleniu głowy do tyłu i w lewo. Z tym w lewo to sobie poradzę, ale do tyłu „jak pić panie premierze” 🙂 . Nasmarowałem się maścią rozgrzewającą i mam nadzieję, że do jutra przejdzie. Wyjazd jutrzejszy zorganizowany, chociaż wiele do organizowania nie było, bo hotel nie potrzebny, jedynie bilety autobusowe i rezerwacja stolika. To wszystko wziął na siebie Martin. Wyruszamy jutro, prawdopodobnie ok. 16, a powrót z Busan w niedzielę o 2:10. Z tego powodu jutrzejszy wpis połączę z niedzielnym i po naszej wyprawie postaram się zamieścić relacje z weekendu. Jak wspominałem plan jest, że śpimy w „koreańskiej saunie”. Trochę jest to dla mnie wyzwanie, mam nadzieję, że dam radę, ale dla zobrazowania jak to wygląda, taka fotka znaleziona w internecie 🙂

jimjilbang

Mam nadzieję, że ta z której my skorzystamy nie będzie tak zatłoczona 🙂 .

W pracy dzisiaj mieliśmy o 16 ciasto. Tutaj jest taka tradycja, że na koniec miesiąca celebruje się w taki sposób urodziny wszystkich osób urodzonych w danym miesiącu. W styczniu to było święto 3 osób, jedna z nich widać na zdjęciu 🙂 . Ciasta nie domowej roboty, ale sernik jaki zjadłem smakował, szczególnie, że nie mam zbyt wiele okazji do „słodkości” w Korei. W domu nadrobię 🙂 .

20160129_160222 (Medium)

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 26

Jest już póżno, oczy same mi się zamykają, ale wypada chodź pare słów umieścić 🙂 . Dzisiaj mieliśmy wspólną kolację z całym zespołem z pracy. Jednym z powodów tej kolacji był alkohol jaki przywiozłem z Polski 🙂 , zrobiłem taką reklamę, że wszyscy Koreańczycy pytali mnie kilkukrotnie dzisiaj, a ile procent ten alkohol ma, czy to jest wódka itp. Na poczęstowanie zabrałem z Polski Żołądkową Gorzką i Żubrówkę. Pierwotnie miałem jeszce cytrynówkę, ale tą „rozpracowaliśnmy” wcześniej z Tomkiem 🙂 . Wszystkom smakowało, jedno i drugie. Żubrówkę zaserwowałem z sokiem jabłkowym i ogórkiem pokrojonym w kosteczkę, żołądkową samodzielnie w kieliszku.

20160128_203146 (Medium)

W pracy podobny dzień do ostatnich, dosyć dużo, ale bez szaleństwa. Po południu zaczęło padać i będzie tak do jutra :(. Jest, więc „nadzieja”, że część inspekcji z tego tytułu może być odwołana. Piszę tak, bo jest późno, wróciłem dopiero z naszego wspólnego obiadu/kolacji i czuję, że jutro przydałoby się skrócić ich ilość. Zaplanowanych na jutro jest bardzo dużo, bo związane jest to z końcem miesiąca. Dla subkontraktorów to jest „magiczna data” Rozliczenie pomiędzy stocznia, a nimi następuje na podstawie ilości zgłoszeń w danym miesiącu 🙂 .

Z pozostałych spraw to jest już ustalony plan na wyjazd do Busan. Jedziemy na jedna noc (z soboty na niedzielę) . Tematem przewodnim jest „zasmakować koreańskiego stylu” . Tutaj mówimy o koreańskim sposobie na zabawę, a potem odpoczynek po 🙂 . Zamiast hotelu więc, tą jedną noc będziemy spali „po koreańsku” czyli w „koreańskiej saunie” 🙂 . To jest bardzo tanie i tego typu łaźnie są czynne 24h. Co powoduje, że wiele Koreańczyków wykorzystuje to zamiast hotelu 🙂 mimo, że nie ma tam za bardzo warunków do spania . Leży się na podłodze, a miejsce to jest podobne do normalnego  spa, to jest pewnie cała atrakcja tego wyjazdu. Mamy zarezerwowany stolik w bardzo znanym klubie i tam pewnie spędzimy większość wieczoru i nocy, więc dyskomfort sauny będzie do zniesienia na krótką metę. Na dzisiaj kończę, bo jest już późno, a moje opadające powieki skutecznie utrudniają mi pisanie 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 25

Na początek o zapomnianym trochę „jubileuszu” 🙂 . Dopiero teraz się zorientowałem, że 2 dni temu minęło 100 dni mojego pobytu w Korei. Oczywiście z przerwą na święta i Nowy Rok, ale jakby nie liczyć daje to razem już ponad 100 dni poza domem. Gdy dobiję do końca, uzbiera się 1/3 roku. Czas leci szybko, wiele się rzeczy dzieje. Gdy wyjeżdżałem, Polską rządziła inna ekipa, cena baryłki ropy kosztowała wtedy ok. 50 USD (teraz ok 30 USD) i pewnie znalazłoby się jeszcze mnóstwo spraw, które podczas mojego pobytu tutaj się zmieniły. Te wymienione, mimo iż wpływ na nasze życie mają, to nie zdajemy sobie tak bardzo z tego sprawy w codziennym funkcjonowaniu, ale są takie, które już zauważamy 🙁 . Wczoraj właśnie taka informacja do mnie dotarła, że w naszej firmie (z całą pewnością na skutek tych wydarzeń globalnych) z dniem 1 marca nastąpią duże zmiany, jak to nazwano „re-organisation employee precenation”. Niestety „w wolnym tłumaczeniu”, będą to zwolnienia 🙁 . Nigdy takie wiadomości nie są łatwe i to bez znaczenia, czy dotyczą lub nie, bezpośrednio nas, czy też nawet jeśli proces ten zostanie tak przeprowadzony, że osoby zwalniane będą odchodziły z dosyć dużymi odprawami. Trzeba przyznać, że z tego punktu widzenia, będzie to miało „ludzką twarz”. Zawsze jest to, niestety większy lub mniejszy dramat 🙁 . Wiem oczywiście, że sytuacja na rynku Oil & gas jest bardzo słaba, że cały ten przemysł obecnie dotykają ogromne zwolnienia, ale ciągle było, że gdzieś tam zwalniają, a teraz dotknęło to również naszą firmę 🙁 . Pocieszać się trzeba, że żaden kryzys nie jest wieczny, a wszelkie zmiany, re-organizacje, mam nadzieję, doprowadzą do ustabilizowania tej sytuacji i że na tym się zakończy. Trzeba pracować, robić swoje, a nawet jeszcze więcej, aby wyjść mocniejszym po tym kryzysie.

Ten fakt, jako że nastraja mnie raczej smutno, spowodował, że nie miałem ochoty po pracy na spotkania towarzyskie. Obiad zrobiłem samodzielnie w domu (pierogi 🙂 ) i na żadne piwko też się nie umawiałem. Czas zabijam, trochę czytając, trochę wertując internet, ale bez jakiegoś specjalnego celu. Ponieważ czas naszego planowanego, koreańskiego wyjazdu narciarskiego się zbliża, na chwilę przyszedł do mnie Nicholas, aby uzgodnić jego szczegóły. Niestety i on może mieć problem z wyjazdem w sobotę. Pierwotnie deklarująca się cała grupa chłopaków, wykruszyła się już dawno, zostaliśmy sami w dwójkę, a teraz jest zagrożenie, że mogę zostać sam 🙁 . Chęć z jego strony jest, ale w środę, w tygodniu poprzedzającym nasz wyjazd rozpoczyna próby na platformie, na której pracuje w stoczni. Próby planowane są od środy do piątku, jednak, jeśli się wydłużą, to nie będzie mógł jechać w sobotę rano, to był temat naszej dzisiejszej rozmowy, więc kolejna „szpileczka” 🙁 . Trzeba być dobrej myśli, że się wszystko uda. Słaby punkt jest taki, że rezerwację pokoju dla nas, odwołać bezpłatnie można do 2 lutego. Ryzyko takie, że w najgorszym razie jadę sam. Oczywiście na miejscu jest cała „polska grupa”, tylko koszty apartamentu pozostaną tylko dla mnie 🙁 . Mam jeszcze jakiś plan A i B, ale mam nadzieję, że wszystko się uda jak ustalone wstępnie. Oczywiście wiem, że to nie są żadne problemy w nawiązaniu do wcześniej wspominanego tematu.

W nadziei, że coś co „wieczorem wydaje się szare i ciemne” rano może okazać się całkiem „kolorowe i jasne”, liczę że jednak, nie będzie tak źle, że przetrwamy silniejsi, głowa do góry. Z drugiej strony nie pierwszy raz przechodzę podobne sytuacje, kiedyś Stocznia Gdynia, później Safety at Sea, k….wa, może to ja taki pechowy 🙁 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz